Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#71183

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Ponad 2 tygodnie temu złapałam przeziębienie. Najpierw trochę się sama leczyłam domowymi sposobami, ale przyszedł moment -konkretnie noc z wtorku na środę, że poczułam się bardzo źle: ból głowy, kości, gorączka, katar, kaszel. Ponieważ nie byłam w tym stanie pracować, wysłałam sms-a do szefowej, umyłam się , ubrałam i ruszyłam do przychodni, ponieważ na moim rejonie teoretycznie istnieje możliwość rejestracji przez telefon-ale w praktyce jest to niemożliwe- rejestratorka z reguły nie odbiera,a jak się już uda z nia połączyć, to nie ma wolnego terminu.Tak więc ludzie stoją od bardzo wczesnych godzin porannych w kolejce do rejestracji.
Na miejsce dotarłam ok 6:15 i byłam chyba 13 w kolejce ,co dawało mi prawie pewność,że się dostanę do upragnionego lekarza. Większośc osób stanowili rozgadani emeryci.
Moja przychodnia mieści się w kilkupiętrowym budynku na II piętrze, jest otwierana ok godz. 7, więc do tego czasu sto się na klatce schodowej. I tak sobie stałam,smarkajac i kaszląc, czekając,aż pielegniarka, która przyjdzie do pracy otworzy nam drzwi i umosliwi "siad" na drewnianych ławeczkach.
Koło mnie stanęła pani nie pierwszej młodości, ale ubrana na sportowo i wygladajaca na spokojną i sympatyczną osobę. Od razu zwróciłam uwage na jej bardzo jasne, błękitne oczy. Kobietka zagadała do mnie ze wspólczuciem, że widać po mnie, że się czuję i tak zaczęła się rozmowa. Ktoś zauważył,że kolejka sięga już do przychodni ginekologicznej na I piętrze.
Wtedy ta pani powiedziała, że zaszła w ciążę w wieku 45 lat i przyszła do znanego ginekologa, który tam przyjmował. Kiedy dowiedział się o jej wieku, nie bawiąc się w wywiady i badanie, wypisał zaraz skierowanie na aborcję i polecił jej przeprowadzić ją jak najszybciej. "Urodzi Pani roślinę:- stwierdził."Po co to Pani?".
Kobieta wyszła zapłakana z gabinetu. Przez kilka dni przeżywała prawdziwe piekło, rozpaczała, modliła się i nie była w stanie podjąć decyzji. Wreszcie postanowiła,że urodzi, majac pewność, że będzie miała niepełnosprawne dziecko i planując, jak przeorganizować swoje życie.Zaczęła się nawet dowiadywać o ośrodek, w którym by mogła zamieszakć na starość razem z tym dzieckiem. Do tamtego ginekologa nigdy więcej nie poszła. Urdziła zdrowego chłopca.
Dzisiaj jej syn jest przystojniakiem o wzroście 190cm, kończy magisterkę, mieszka ze swoją narzeczoną i radzi sobie w życiu. Widać było,że mama bardzo jest z niego dumna.
Na koniec kobieta powiedziała mi, że w ostatnich Wszystkich Świętych, kiedy odwiedzała z synem grób męża, natknęła się na tego lekarza . Miała ochote podejść do niego, przedstawić syna i powiedzieć: "A to jest ta roslina, którą 24 lata temu skazał Pan na śmierć"



1



Dodaj komentarz

słuzba_zdrowia

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 7 (77)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…