Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#71184

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w domu opieki i seniora za granicą. Praca ciężka, za mało personelu i trzeba się naprawdę uwijać.

Mam w pracy "kolegę", "pana perfekcyjnego", typowego narcyza.

Ciągle dyskutuje ze wszystkimi, nawet przełożonymi, i uważa, że to on ma rację. Uwag na swój temat nie bierze pod rozwagę, bo on uważa, że to on zawsze ma rację.

Po tym przydługim wstępie nazwijmy tego kolegę Ronaldo, bo wszystkich denerwuje. A powody są takie:

1. Wszystko robi pooooowoooooliiii. Przez to jedna kobieta, która praktycznie leży jak kłoda w łóżku, jest od święta sadzana na wózek inwalidzki i nie na długo, maksymalnie trzy godziny, bo dłużej ją to męczy, zaczyna wszystko boleć. Tego dnia była impreza dla pensjonariuszy, mini bal przebierańców. Posadziłam ją po kąpieli na wózek na czas imprezy. Ronaldo miał ze mną popołudniową zmianę, byliśmy we dwoje od 15:00 sami na cały oddział do 20:30.

Obowiązki podzielone solidarnie - oddział na pół. Skończyłam swoją stronę i poszłam pomóc mu zrobić przy współlokatorce tej pani, która jest w jeszcze gorszym stanie i nie może leżeć długo na płasko, bo zwyczajnie jej się ulewa jak niemowlęciu i ma problemy z połykaniem (przez co ma na stałe sondę do karmienia).

Oczom moim ukazała się wciąż siedząca na wózku totalnie zmęczona i obolała kobieta, która od siedmiu godzin nie leżała i od siedmiu godzin miała niezmienionego pampersa, który przeciekał. Nie czekając na tego idiotę wzięłam ją przeniosłem do łóżka i umyłam, by nie było odparzeń w okolicach intymnych.

Na moje oburzone pytanie dlaczego jej dawno temu nie położył odpowiedział, że nie zrobił innych jeszcze (bo dureń idzie chronologicznie od pokoju do pokoju, zamiast idąc priorytetami dobra podopiecznego - logika).

Ja na swojej części biegam, znam pacjentów i wiem, że pani X długo nie wytrzymuje na wózku, więc w pierwszej kolejności ją po kolacji szykuję do snu. Inna dużo pije i często trzeba zmieniać pampersy, to też stoi w priorytetowej kolejce. I pomiędzy nimi zaglądam do pokojów innych i sprawdzam, czy wszystko w porządku i pytam, czy mogą jeszcze poczekać. A tymi najbardziej samodzielnymi zajmuję się na końcu. Po czym zaglądam szybko do tych, których przygotowałam do snu w pierwszej kolejności. Intuicja i znajomość seniorów i chorych pacjentów.



2. O konkretnej godzinie trzeba podawać insulinę długo działającą jednej z seniorek. Jego sposób to porządne wstrząśnięcie penem, jakby ktoś butelkę bitej śmietany wstrząsnął przed jej nałożeniem na deser. I nie widzi nic w tym złego, choć mu tłumaczyłam, że białko się ścina w ten sposób i insulinę psuje. Trzeba mieszać bardzo powoli przez wielokrotne przechylenie fiolki. W jedną i drugą stronę. A iniekcje należy robić powoli i nie wyjmować od razu igły, bo insulina może wypłynąć. Robi dalej po swojemu i o porach mu odpowiadających, a nie wg zaleceń lekarza. 20:00 to dla niego wieczór, więc ma w nosie, czy to zrobi o 18:00, czy tuż przed końcem zmiany przed 22:00. Diabetycy wiedzą o co chodzi.


3. Przez jego chronologię pacjenci nie są kładzeni z boku na bok co 2-3 godziny systematycznie (celem zapobiegania odleżynom), a potem się dziwi, że odleżyny się robią.


4. Jedna kobieta leżała w przemoczonym pampersie z biegunką dosłownie, że z niego wykipiało. Nie wiem jak długo, ale jak to zobaczyłam, to miałam ochotę Ronaldo wrzucić do szamba, żeby poczuł jak to jest. Nagle nie mogłam go znaleźć, ani pagera nie słyszał. To nie mój podopieczny. Ale go nie zostawiłam. Musiałam tę ciężką kobietę (współlokatorka od tej pani na wózku inwalidzkim - ta z sondą do karmienia) umyć, zmienić prześcieradło z nią leżącą w łóżku (to trzeba robić we dwoje, bo samemu za duże obciążenie) i przebrać. Nagle znalazł się cham, jak jego pacjentkę doprowadziłam do należytego porządku, a kręgosłup od dwóch dni mnie boli.

Moja zmiana się kończyła i powiedziałam, że ja mam koniec pracy, ale po mojej stronie jest jeszcze jedna osoba do przyszykowania do snu. Usłyszałam, że to moja strona i mój problem. Ja powiedziałam, że tu leżą ludzie, a nie warzywa, żeby w gnoju ich moczyć.


Jak można tak traktować ludzi?

Ja rozumiem, że mało personelu i czasem nie wiadomo w co ręce włożyć, ale trochę sprytu, logiki i współczucia dla drugiej osoby, aby to wszystko miało ręce i nogi. Staram się jak mogę. Ale z jego podejściem to mi się nóż otwiera w kieszeni, a siekiera sama ostrzy.

Do tego traktuje mnie i innych z góry, szczególnie niższych stanowiskiem. Ja takowe niższe mam, choć kwalifikacje i wiedzę medyczną większą (nie zrobiłam tylko uznania dyplomu jeszcze).

Skomentuj (39) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 302 (320)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…