Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#71398

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ten weekend obfituje w małe piekielności w moim najbliższym otoczeniu.

Jak niektórzy wiedzą, celebruję sobie poranne spacery z psem w sobotę i niedzielę, bo wreszcie mam na to czas, no i lubię spokój i pustkę ulic o tej porze.

Właśnie wróciłam z takiego spacerku. Wczoraj dłużej posiedzieliśmy, dzisiaj- mżysta, bardzo niżowa pogoda, nic dziwnego, że obudziłam się dopiero ok. 8:40. Psisko dawało do zrozumienia, że jest bardzo potrzebujące, więc po prostu, taka zaspana i ziewająca, narzuciłam dres i wyszliśmy z domu.

Wybrałam dziś inna trasę niż zazwyczaj chodzę. Po ok. 30 minutach wracaliśmy w stronę domu wzdłuż wylotowej ulicy, dwukierunkowej, rozdzielonej trawnikiem, jak wszystko dookoła - spokojnej i cichej. Piesełek zatrzymał się obwąchując trawę, więc ja też stanęłam.

Naprzeciwko z wąskiej osiedlowej uliczki, pomiędzy domkami jednorodzinnymi, nadchodziła w stronę głównej ulicy para ludzi. Oboje w wieku ok. 50+, ubrani przyzwoicie, nawet z nutką niedzielnej elegancji. Nagle kobieta zatrzymała się przy ładnym narożnym domku - konkretnie przy jego bocznej elewacji, zręcznym ruchem rozsunęła strzyżone tuje, rosnące wzdłuż płotu i z rozmachem cisnęła do środka jaskrawozielony worek na śmieci, który miała w ręku. Pełen oczywiście. Następnie państwo żwawym krokiem podążyli dalej.

Przez chwilę mój mózg nie chciał tego przyjąć do wiadomości: ktoś wrzuca innej osobie śmieci do ogródka? Biorąc wzgląd na moje poranne zaspanie i nieogarnięcie, postanowiłam to zweryfikować: nadłożyłam drogi, przeszłam na drugą stronę, rozsunęłam iglaki i niestety: na środku skalnego ogródka na zadbanym, strzyżonym trawniku leżał charakterystyczny plastikowy worek.

spacer/ ludzie/ogródek

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 239 (259)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…