Mieszkam w płatnej strefie parkowania, mój chłopak też, lecz w innej, choć mamy do siebie około 10 min pieszo.
Nieraz on bywa u mnie, nieraz ja u niego.
W związku z tymi strefami mamy specjalne karty strefy za szybami swoich aut.
Strefy mają to do siebie, że jest zakaz parkowania dla "nie-mieszkańców" bez karty w dni robocze (czyt. poniedziałek-sobota).
W związku, że była niedziela rano, przyjechałam do mojego lubego prosto ze zmiany nocnej, zaparkowałam z lenistwa w jego strefie.
Wpadłam do domku i zorientowawszy się, że nie ma bułek na śniadanie wróciłam do auta w celu pojechania do piekarni.
Przy moim samochodzie zastałam młodego strażnika miejskiego z bloczkiem mandatowym w ręku obok mojego pojazdu.
Na moje pytanie co on robi, bo przecież prawidłowo zaparkowany samochód, usłyszałam w odpowiedzi, że mam kartę parkingową nie z tej strefy. Myślałam, że mnie krew zaleje.
Skomentowałam, że chyba mu się między uszami poprzewracało, bo dziś mamy niedzielę i karty strefy nie obowiązują w tym miejscu dzisiaj.
Powiedział skruszony, że za późno, że mandat zostanie ewentualnie z automatu wycofany z systemu (albo system go nie zaakceptuje - coś w ten deseń zrozumiałam). Albo jak mandat przyjdzie (za wycieraczką zostawiają tylko informację, a mandat idzie pocztą do właściciela pojazdu), to muszę się udać do biura urzędu w celu wyjaśnienia sprawy i anulują. No żesz jasna... Przez gapiostwo funkcjonariusza jeszcze mam latać nie wiadomo gdzie...
Ciekawe ilu ludziom wystawił takie mandaty zanim go uświadomiłam, że mu dni się popierniczyły.
Nieraz on bywa u mnie, nieraz ja u niego.
W związku z tymi strefami mamy specjalne karty strefy za szybami swoich aut.
Strefy mają to do siebie, że jest zakaz parkowania dla "nie-mieszkańców" bez karty w dni robocze (czyt. poniedziałek-sobota).
W związku, że była niedziela rano, przyjechałam do mojego lubego prosto ze zmiany nocnej, zaparkowałam z lenistwa w jego strefie.
Wpadłam do domku i zorientowawszy się, że nie ma bułek na śniadanie wróciłam do auta w celu pojechania do piekarni.
Przy moim samochodzie zastałam młodego strażnika miejskiego z bloczkiem mandatowym w ręku obok mojego pojazdu.
Na moje pytanie co on robi, bo przecież prawidłowo zaparkowany samochód, usłyszałam w odpowiedzi, że mam kartę parkingową nie z tej strefy. Myślałam, że mnie krew zaleje.
Skomentowałam, że chyba mu się między uszami poprzewracało, bo dziś mamy niedzielę i karty strefy nie obowiązują w tym miejscu dzisiaj.
Powiedział skruszony, że za późno, że mandat zostanie ewentualnie z automatu wycofany z systemu (albo system go nie zaakceptuje - coś w ten deseń zrozumiałam). Albo jak mandat przyjdzie (za wycieraczką zostawiają tylko informację, a mandat idzie pocztą do właściciela pojazdu), to muszę się udać do biura urzędu w celu wyjaśnienia sprawy i anulują. No żesz jasna... Przez gapiostwo funkcjonariusza jeszcze mam latać nie wiadomo gdzie...
Ciekawe ilu ludziom wystawił takie mandaty zanim go uświadomiłam, że mu dni się popierniczyły.
Ocena:
295
(317)
Komentarze