Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#71597

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wędrówka ludów, Armageddon i najazd Hunów w jednym - czyli otworzyli Tesco.

Pod pracą, dosłownie przez płot, funkcjonuje mi tu na miejscu niewielkie Tesco Extra. Bardzo to wygodne, trzeba przyznać, żeby wyskoczyć na przerwie po bułkę i jogurt czy zrobić zakupy po pracy. Nieco dalej, może 300 metrów, jest równie niewielki Carrefour Market.

Tesco postanowiło się wyremontować, zamknęło się więc na 9 dni. Dosłownie dziewięć. Masy ludności okolicznej przekierowane zostały do Carrefoura, żaden problem.

Tesco dzisiaj otworzyło się ponownie. Z tej okazji nawet zrobili specjalną promocję na banany i papier toaletowy, co okazało się jedną ze składowych sytuacji późniejszej. Otóż - skoro otwarte, uznałam, że skoczę po wspomniane bułki i jogurt. Od drzwi nie widać dokładnie kas, więc o sytuacji "na placu boju" zorientowałam się, gdy już z tymi wymacanymi bułkami stanęłam w kolejce. Takiej na pół sklepu. Jednej z czterech. Bułek nie odłożę, toć macane i tak głupio, więc stoję.

Sceny w sklepie - dantejskie. Na "wielkie otwarcie" zeszło się na oko całe Moher Commando z okolicy, wspierane przez oddział rencistów. Babcie, dziadkowie, ludzie o kulach gubili się między przearanżowanymi półkami, zderzali wózkami, kłócili i wyzywali ("Żeś mi drogę zajechała, a ja makaron chce, stara luro!" <-- cytat). Przy koszu z bananami w promocji kłębiły się tłumy nie tylko emerytów, ale też ludzi młodszych i w pełni sił. Ze trzy banany walały się rozjechane po podłodze, nikt nie zwracał uwagi, bo po co?

Papier toaletowy w promocji był artykułem jeszcze bardziej pożądanym. Skończył się na półkach, więc tłum stał przy wejściu do magazynu i pohukiwał, żeby donieść. Serio - stali przy magazynie i krzyczeli do środka, żeby dawać papier toaletowy, bo tanio.

Przy kasach - makabra. Kolejki na kilometry, chociaż kasjerki działają pełną parą, kierowniczki dwie biegają i załatwiają zwroty, problemy itp., do tego chłopaki z magazynu (kojarzę ich z widzenia) stoją za kasami i pakują ludziom produkty do darmowych torebek, żeby szybciej. Niestety, mentalność rodaków jest urocza:

ciągle było słychać zarzuty, że czemu tylko jedna torebka darmowa (bo masz, babo, tylko mleko i trzy bułki?), dlaczego ta konserwa taka droga, pani mi wymieni, ja nie zrezygnuję z mielonki i się stad nie ruszę, póki nie wymienicie (a kolejki po horyzont), dlaczego to dziecko tak płacze, dlaczego tu tak gorąco, czemu tu tylu ludzi... Do tego pretensje do obsługi: bo są kolejki, bo mleko stoi gdzie indziej, bo alejki za wąskie (serio!).

Przeklinałam te bułki całym sercem. I zastanawia mnie jedno: osób w sklepie było jakieś 200, jak na wielkim otwarciu pierwszych delikatesów w dowolnej mieścinie typu Wólka. Awantury - ogromne. Kultura - zerowa. Sklep zamknięty przez 9 dni, 300 metrów dalej drugi, podobny. Po co?

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 296 (320)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…