Historia krótka o ochronie w supermarkecie.
W niektórych sklepach wielkopowierzchniowych przy wejściu stoją szafki na zbędny bagaż. Nie korzystam z nich często, bo zazwyczaj do sklepów chodzę po zakupy, więc innych toreb nie mam.
Pech chciał, że akurat wracałem z pracy i miałem przy sobie kilka toreb. Ważne dla historii jest to, że często pracuje jako fotograf reportażowy, więc trochę tego bagażu przy sobie miałem. Po czterech godzinach "biegania z przyklejonym do dłoni aparatem" zgłodniałem i chciałem sobie kupić coś "na szybko" w pobliskim markecie na literę "T".
Przed wejściem na salę sklepową zatrzymuje mnie ochroniarz słowami:
[J]-Ja , [O]-Ochroniarz
[O]: Torby do szafek, inaczej nie wpuszczę.
[J]: Te szafeczki nie mają praktycznie żadnych zabezpieczeń i nie zaryzykuję pozostawienia tam sprzętu fotograficznego wartego kupę kasy.
[O]: To bezpieczne szafki zamykane na klucz, wystarczy mieć 2 złote.
[J]: Zamek w szafce można wyłamać głupim śrubokrętem. Nawet kamer tam nie ma.
[O]: Jak chcesz wnieść torbę, to muszę okleić ten sprzęt.
[J]: Pan chyba żartuje. Jak już chce pan coś oklejać, to proponuję zapięcia od toreb.
[O]: Dobrze (niemiłym tonem), ale wiedz, że tu są kamery i jak tylko będę coś podejrzewał, to mam prawo przeszukać ci torby po wyjściu.
[J]: Torby może przeszukać tylko policja i nie przeszliśmy na "ty".
Wszedłem do sklepu, kupiłem wodę mineralną i kanapkę z szynką... Trzy minuty później już byłem przy kasie. Tam czekał już na mnie ten sam ochroniarz.
[O]: Szybko panu poszło.
[J]: Byłoby szybciej, gdyby mnie ktoś nie zatrzymał przy wejściu.
[O]: Tylko to pan kupił?
[J]: (z szyderczym uśmiechem) Nie, jeszcze ukradłem telewizor i schowałem do torby. Wzywamy policję czy poczekamy aż bramki zaczną pikać?
Ochroniarz ze złości aż zsiniał i przez zaciśnięte zęby wyszumiał: Do widzenia.
W niektórych sklepach wielkopowierzchniowych przy wejściu stoją szafki na zbędny bagaż. Nie korzystam z nich często, bo zazwyczaj do sklepów chodzę po zakupy, więc innych toreb nie mam.
Pech chciał, że akurat wracałem z pracy i miałem przy sobie kilka toreb. Ważne dla historii jest to, że często pracuje jako fotograf reportażowy, więc trochę tego bagażu przy sobie miałem. Po czterech godzinach "biegania z przyklejonym do dłoni aparatem" zgłodniałem i chciałem sobie kupić coś "na szybko" w pobliskim markecie na literę "T".
Przed wejściem na salę sklepową zatrzymuje mnie ochroniarz słowami:
[J]-Ja , [O]-Ochroniarz
[O]: Torby do szafek, inaczej nie wpuszczę.
[J]: Te szafeczki nie mają praktycznie żadnych zabezpieczeń i nie zaryzykuję pozostawienia tam sprzętu fotograficznego wartego kupę kasy.
[O]: To bezpieczne szafki zamykane na klucz, wystarczy mieć 2 złote.
[J]: Zamek w szafce można wyłamać głupim śrubokrętem. Nawet kamer tam nie ma.
[O]: Jak chcesz wnieść torbę, to muszę okleić ten sprzęt.
[J]: Pan chyba żartuje. Jak już chce pan coś oklejać, to proponuję zapięcia od toreb.
[O]: Dobrze (niemiłym tonem), ale wiedz, że tu są kamery i jak tylko będę coś podejrzewał, to mam prawo przeszukać ci torby po wyjściu.
[J]: Torby może przeszukać tylko policja i nie przeszliśmy na "ty".
Wszedłem do sklepu, kupiłem wodę mineralną i kanapkę z szynką... Trzy minuty później już byłem przy kasie. Tam czekał już na mnie ten sam ochroniarz.
[O]: Szybko panu poszło.
[J]: Byłoby szybciej, gdyby mnie ktoś nie zatrzymał przy wejściu.
[O]: Tylko to pan kupił?
[J]: (z szyderczym uśmiechem) Nie, jeszcze ukradłem telewizor i schowałem do torby. Wzywamy policję czy poczekamy aż bramki zaczną pikać?
Ochroniarz ze złości aż zsiniał i przez zaciśnięte zęby wyszumiał: Do widzenia.
sklepy
Ocena:
341
(393)
Komentarze