Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#71670

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Właśnie zakończyliśmy imprezę rodzinną w szerszym gronie.

Przy stole gawędziliśmy na różne tematy; w pewnym momencie mój bratanek został zapytany o przygotowania do zbliżającej się wielkimi krokami natury.Poopowiadał nam trochę, przy okazji też wspomniał o swoich nauczycielach i jakoś tak można było z jego słów wyrobić sobie niepochlebną opinię o panu X-nauczycielu głównego przedmiotu młodego, który objawił się jako osoba o wielkim ego (Ja-Pan-Bóg-Car i Władca), traktujący uczniów, szczególnie tych mniej zdolnych jako mierzwę, pozbawiony empatii i tolerancji, nie uznający żadnego innego zdania (rozwiązania) niż swoje własne.No generalnie mało zachęcająca postać.

Kiedy młodzież odeszła od stołu, ulubiona ciocia (U)kochanego opowiedziała nam historię ze swojej młodości, tj, sprzed ok 35 lat.

Ciocia mimo że bardzo zdolna( maturę zdała z wyróżnieniem),musiała porzucić marzenie o studiach i iść szybko do pracy, by pomóc w utrzymaniu domu i młodszego rodzeństwa.Któregoś roku na wczasach, na wieczorku zapoznawczym poprosił ja do tańca sympatyczny brunet, z którym, jak się okazało, miała przetańczyć całe życie .

Za swoją miłością przeprowadziła się na drugi koniec Polski. Młodzi małżonkowie w oczekiwaniu na budujące się własne M-2, zamieszkali przejściowo u teściów- którzy mieli duży dom i jedynego syna, a synowa pokochali "jak swoją" w malowniczej typowo wypoczynkowej miejscowości, ok 25 km od naszego miasta, do którego wujek dojeżdżał do pracy- zresztą dobrze płatnej.

Ciocia pomagała teściowej w gospodarstwie,za zachętą męża przygotowywała się do egzaminów na studia i miło spędzała czas. Razem z mężem szybko zyskała grono przyjaciół-kilka młodych par, startujących w samodzielne życie. Wszystkich łączyła miłość do tańca, chodzili więc na dancingi, bale,organizowali prywatki, brydże itp. W tej paczce był też świeżo upieczony nauczyciel z miejscowej szkoły- świetny kompan, wesoły i kulturalny.

Pewnego dnia, na wiosnę, do teściów cioci przyszedł w gości ich przyjaciel- kierownik lokalnej szkoły z nietypową prośba. Okazało się,że woźny miał wypadek i został "wygipsowany"z obiegu, a niełatwo było znaleźć zastępstwo: miejscowa siła robocza najęła się już do domów wczasowych i sanatoriów,a bezrobotni pozostali tylko jacyś pijaczkowie typu niebieskie ptaki.

Ciocia po naradzie z mężem i jego rodzicami przyjęła propozycje. Praca nie była uciążliwa- do grubszej roboty były sprzątaczki i konserwator- ona miała dyżurować przy wejściu do szkoły, pilnować dzwonków,wydawać dyżurnym kredę itp. Jak sama ciocia stwierdziła,cieszyła się,że będzie między ludźmi i ma możliwość dołożenia od siebie choć paru groszy "na nowe mieszkanie", bo jak wspominałam na pomoc swojej rodziny nie mogła liczyć.

Pierwszego dnia pracy wystrojona w charakterystyczny kitelek witała wszystkich przy drzwiach szkoły.Kiedy nadszedł nauczyciel- kolega jej i jej męża, na jej widok w stroju woźnej, obrzucił ja pogardliwym spojrzeniem, na "dzień dobry" nie odpowiedział i w jednej chwili tak po prostu skreślił ją z grona swych znajomych.

Jeżeli ktoś ma jakieś wątpliwości...
Tak, nauczyciel mojego bratanka i "przyjaciel" cioci mojego (U)kochanego to ta sama osoba.

miejsce pracy/ fałszywy kolega

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 347 (383)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…