Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#71770

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w knajpie w Niemczech.

Od niedawna mamy w pracy nową koleżankę, młoda dziewczyna ze Słowacji, wcześniej pracowała gdzieś na produkcji, a pierwsze doświadczenia w gastronomii zbierała przez 3 miesiące w knajpie u jakiegoś Greka. Słowem wstępu powiem, że jak do tej pory uważam, że jest dobrą pracownicą i ma smykałkę do pracy w knajpie. Na rozmowie kwalifikacyjnej dość ogólnikowo powiedziała, że zrezygnowała z poprzedniej pracy, bo nie dogadywała się z szefem.

Dzisiaj wpadłam na chwilę do naszej knajpy odebrać jakieś papiery, a że ona akurat miała zmianę, to postanowiłam trochę dotrzymać jej towarzystwa i lepiej poznać. Pociągnęłam ją trochę za język co do poprzedniej pracy, tak żeby trochę się o niej dowiedzieć, a i zawsze to dobrze wiedzieć, jak tam to wygląda o konkurencji ;) I powiem wam, że jestem k..rwa w szoku.

Koleżanka pierwsze kilka dni w poprzedniej knajpie pracowała w żoną szefa. Praca od 19 do 5 rano, 5 euro za godzinę, podpisana jakaś lipna umowa o pracę. Co najlepsze, szefowa poinformowała ją, że jej mąż wyliczył, jakie świadczenia oni jej opłacają i ona ma im tę kwotę oddawać na koniec miesiąca. Tragedia, nie? Plusem były jednak bardzo wysokie napiwki, dlatego też koleżanka postanowiła pracę podjąć. Żona szefa, fajna babeczka, poradziła dziewczynie zapoznać się z klientami, trochę z nimi pogadać dla rozrywki - no wiadomo, normalka w knajpie. Po tygodniu dziewczyna zaczęła pracę z szefem. Na początku bez tragedii - trochę się czepiał, że za mało się uśmiecha, że za często wychodzi na papierosa, do toalety czy do kuchni. Ok, starała się poprawić. Potem pretensje, dlaczego ona siedzi, przecież ma stać za barem lub krążyć między stolikami.

W ciągu 10 godzin nie wolno jej było usiąść. Opowiadała, że zaczęła wychodzić do toalety, tylko po to, aby na chwilę chociaż usiąść. Pretensje, bo ona za mało rozmawia z gośćmi. Goście się nudzą, ona ma ich zabawiać. A dlaczego tak mało pije z gośćmi? Dlaczego nie przyjęła zaproszenia na drinka? Wiadomo, w knajpie się czasem wypije kieliszek czy dwa z gościem, ale nikt nie będzie pił wódki na litry. Koleżanka zaczęła więc zajmować się zabawianiem gości. A dlaczego z tym rozmawiała tak długo, a z tym drugim wcale? Argument, że facet był zajęty swoją komórką i nie wykazał żadnej chęci rozmowy z kimkolwiek nie został zrozumiany. Także argumenty, że czasem goście zajęci są między sobą nie też nic nie znaczyły. Jak rozmawiają między sobą, to ona ma im przerwać i poprosić, aby postawili jej drinka.

Koleżanka poskarżyła się jednego wieczoru szefowi, że niektórzy goście pozwalają sobie na za dużo, próbują obmacywać, całować, raczą ją wulgarnymi tekstami. Usłyszała:

- A co ty, jakąś zakonnicą jesteś? W życiu facet cię nie dotykał, o seksie nie słyszałaś?

Po tym tekście koleżanka postanowiła odejść, zaczęła szukanie nowej pracy, nie informując na razie szefa o zamiarze odejścia. Najgorszym jednak, co ją tam spotkało, była sytuacja, w której o godzinie 3 w nocy nachalnie podrywała ją tam banda pijanych facetów. Jeden z nich zaoferował jej 50 euro za pokazanie piersi. Koleżanka obróciła sytuację w żart i zmieniła temat. Chwilę później klient zwrócił się do szefa:

- Płacę 50 euro, jak ona pokaż cycki!

Co robi szef? Zainkasował od klienta 50 euro i mówi do swojej barmanki:

- No pokaż mu cycki.

Koleżanka w szoku, pyta czy to są jakieś żarty. Szef:

- No przecież ja nie chcę, żebyś się z nim tu ruchała, tylko mu cycki pokazała, chyba masz cycki, nie? A może facetem jesteś i masz pindola?

Dziewczyna się rozpłakała, zabrała swoje rzeczy i z rykiem uciekła do domu. Szef wydzwaniał do niej następnego dnia od rana. Nie odebrała. Wysłał jej wiadomość, że ponieważ samowolnie opuściła miejsce pracy, nie wypłaci jej pieniędzy za przepracowane dni. Ja jej poradziłam jednak o kasę powalczyć, a nawet zgłosić to gdzieś, żeby sukinsyn poniósł konsekwencje.

O takim cwaniactwie i sk..rwysyństwie słyszałam pierwszy raz, jednak wiem, że wielu właścicieli barów traktuje barmanki jak darmowe damy do towarzystwa dla gości. Znam barmanki z naszej konkurencji na tej samej ulicy. Jakiś czas temu ich szefowa żądała, aby do pracy ubierały się seksownie i stały przed barem namawiając przechodniów do wejścia do środka. Znajoma pracowała w knajpie, gdzie szef kazał barmankom rozdawać klientom swoje nr telefonu i umawiać się z nimi na randki, oczywiście w rzeczonej knajpie.

Wiecie, mój szef też się cieszy, jeśli barmanki mają dobry kontakt z klientami, są lubiane i klienci przychodzą, bo lubią sobie z barmanką pogadać, ale to wszystko jest dobrowolne, nikt nie namawia u nas do gadania z klientami, z którymi barmanka nie chce gadać, nie powinno mieć to żadnych podtekstów, a klientów, którzy naprzykrzają się obsłudze po prostu się wyrzuca.

Pracowałam w dwóch klubach ze striptizem. Nawet tam tancerki mogły sobie wybrać z którym klientem chcą gadać i pić, no i oczywiście były za to odpowiednio lepiej wynagradzane.

Zastanawiam się tylko, co pcha dziewczyny do pracy w takich warunkach. Głupota? Desperacja? Nieznajomość własnych praw?

gastronomia

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 382 (390)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…