Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#71790

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Czytając historię o lekarzu buraku, który nie umiał normalnie powiedzieć o co chodzi w badaniu USG, przypomniała mi się historia mojej mamy z czasów kiedy była ze mną w ciąży.

Mama miała swojego lekarza prowadzącego. Chodziła do niego prywatnie, do porodu też zażyczyła sobie żeby ten lekarz był, swoją drogą świetny specjalista więc się nie dziwię.
Pewnego dnia, mama miała mieć robione USG, ale jej lekarza nie było, bo pojechał na jakieś sympozjum czy coś takiego. Badał ją syn ordynatora. Młody szczyl zaraz po studiach. Bada i bada, patrzy w ekranik i rzecze:
L: Tu coś podwinięte, tu za krótkie. - I coś jeszcze mruczy mniej zrozumiałego pod nosem
M: Ale co podwinięte, co za krótkie?
L: A ty to już byś wszystko chciała wiedzieć.
No i matka w płacz.Pierwsze dziecko i strach że bez ręki, nogi, no kaleka, jak nic kaleka. Wychodzi z płaczem z gabinetu, na korytarzu spotyka swojego lekarza. Ten pyta się, co się stało że tak płacze. Mama mówi, że na badaniu niby coś za krótkie, coś podwinięte a lekarz nic jej nie chciał powiedzieć. Doktorek zabrał ją na jeszcze jedno badanie. Bada, patrzy i, jak nigdy nie klął mówi: "Co on pie*doli że jest coś nie tak, wszystko jest jak należy".
Matce kamień z serca, wiadomo że każda matka chce urodzić zdrowe dziecko. Doktorek jedyne z czym się pomylił, to płeć. Pępowina zawinęła się między nogi i wyszło że mam być chłopakiem, dopiero po porodzie się okazało że nie będę Grzesiem :)
Niektórzy ludzie nie powinni kształcić się w zawodzie lekarza. Jednak to jest zawód który wymaga ciutkę empatii.

Ja z kolei miałam przypadek z internistą. W ciąży dopadło mnie zapalenie pęcherza. A w ciąży objawia się to tak, że plecy bolą jakby ktoś kijem zlał, temperatura waha się od 35 do 40 stopni, kiedy temperatura na dworze sięgała ponad 20 stopni, ja wychodziłam z domu w swetrze i długich spodniach, ogólnie jest nieprzyjemnie. Jakoś doczłapałam się po południu do lekarza. Mąż wszedł do gabinetu zapytać czy mnie przyjmie jeszcze, mówi jaka sytuacja, że ja w 6 miesiącu, a ledwo żyję. Lekarz zadał błyskotliwe pytanie: "A kto mi za to zapłaci?". Ostatecznie mnie przyjął. Ale skoro lekarze pracują głównie dla kasy, a przysięgę którą składają mają w zadku, niech nie pracują w przychodniach, tylko prowadzą prywatne praktyki. Będzie korzyść dla każdego.

Lekarze

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -4 (38)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…