Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#71855

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jak już wspominałam pracuję na recepcji pewnego londyńskiego biurowca, ale czasami zdarza mi się wyskoczyć zza biurka i wyruszyć w odwiedziny do moich współlokatorów z pięter od 1. do 6.

Zanim przejdę do sedna piekielności przedstawię Wam pewną postać, która zaszczyciła dzisiaj swoją obecnością skromne progi 'mojego' przybytku. Postać ta okazała się chamem i prostakiem już przy rejestracji w recepcji, jednak nie o tym będzie ta historia.

Tutaj dodam, że czasami mam tak, że jak mnie ktoś poirytuje na dzień dobry, to z ciekawości sprawdzam sobie w internetach cóż to za panisko mi się trafiło, i kimże on to nie jest, że śmie traktować ludzi jak śmieci. Dodam, że ja sobie z takimi elementami generalnie radzę, ale są osoby, które z pewnymi sytuacjami jeszcze nie zdążyły się oswoić i bronić się nie potrafią.

No więc postać z mojej czarnej listy jest płci męskiej, wiek 40+, mniejsza o pochodzenie, pozycja (co ważne): manager niskiego szczebla pewnej firmy deweloperskiej XYZ. Reasumując: Nikt Szczególny.

A teraz do rzeczy:

W drodze na swoją przerwę obiadową (w ciągu dnia nie mogę na zbyt długo odchodzić od biurka, więc był to jedyny moment kiedy mogłam sprawę załatwić) miałam podrzucić pewien dokument na jedno z pięter, do podpisania przez pewną osobę. Mniejsza o szczegóły.

No więc wchodzę do docelowego biura, a moim oczom ukazuje się taka sytuacja:
W biurze sajgon jak na wojnie, wszyscy biegają jak szaleni, a za szklaną ścianą zaraz przy wejściu miało odbyć się Bardzo Ważne Spotkanie Byznesowe. Ponieważ kazano mi chwilkę poczekać na osobę, do której miałam sprawę, to tak sobie stałam i kątem oka obserwowałam, co tam się za tą szybą najlepszego wyprawia.
A że stałam zaraz obok rozsuniętych na oścież drzwi wejściowych do sali konferencyjnej, to nie tylko widziałam, ale miałam też nieprzyjemność słyszeć w jaki sposób pewien pan traktuje dziewczynę, która próbuje wziąć zamówienie* na napoje. Tym "pewnym" panem okazał się pan Nikt Szczególny z firmy XYZ.

Sytuacja na sali wyglądała tak, że dziewczyna dwoiła się i troiła, żeby jaśnie panu dogodzić, a ten zamiast jej kulturalnie podziękować i nie wybrzydzać (widział co się w biurze dzieje), to co rusz wyskakiwał z, coraz to dziwniejszym, zamówieniem: a to bezkofeinowym latte z mlekiem migdałowym, albo może nie, może jednak zwykłe cappuccino z mlekiem sojowym, a może jednak coś tam z cynamonem...

W każdym razie dziewczę uwijało się jak w ukropie, i po jakichś dwóch minutach udało jej się donieść "zamówienie" na miejsce. Gdy podstawiła temu palantowi kawę pod nos, ten raczył tylko napój powąchać i zapytał się dziewczyny - ośmieszając ją tym samym przy reszcie obecnych - co to ma być?? Że niby to ma być cynamon? I mój ulubiony tekst w stylu: Czy ty wiesz KOMU ty tą kawę w ogóle serwujesz?? - i tego typu teksty... O ty ciulu - pomyślałam.

Może i nie powinnam się wtrącać, w końcu to nie moje biuro, nie moje zabawki, ale szlag mnie trafia jak widzę kogoś, kogo lubię, kto flaki sobie wypruwa, a przy tym jest miły, kulturalny i generalnie robi rzeczy, które teoretycznie do jego obowiązków nie należą, a tu przyjdzie takie panisko i pokazuje wszem i wobec co to też on nie jest.

Niewiele myśląc, przeprosiłam państwa, że się wtrącam, i zwracając się bezpośrednio (ale nadal kulturalnie) po imieniu do pana ciula (a zrobiłam to celowo i z premedytacją ponieważ tak się złożyło, że akurat ja wiedziałam KIM ON JEST) poinstruowałam owego pana, że mój klient** oferuje smaczny poczęstunek i w dobrym geście byłoby za niego podziękować, zamiast robić nieprzyjemności asystentce. Zasugerowałam też, że jeśli któremuś z państwa poczęstunek nie opowiada, to po spotkaniu zapraszam do Srajbucks'a znajdującego się ulicę dalej.

Pan nieco z tonu spuścił i zapewnił, że oczywiście z kawą na pewno jest wszystko w porządku, tylko ten cynamon jakoś dziwnie mu pachniał (ludzie trzymajcie mnie..). Najlepsze jest to, że gość chyba nie poznał we mnie recepcjonistki "z dołu", a gdy opuszczał budynek, ja akurat byłam na przerwie, więc wątpię czy się w ogóle połapał kim byłam i skąd się pojawiłam. Ostatecznie z papierami pójdę jutro, bo zabrakło mi nerwów, by zostać tam choćby minutę dłużej.


*Dziewczyna po prostu chciała zaoferować coś do picia, a potraktowano ją jakby była kelnerką, barmanką i cholera wie czym jeszcze. Taka sekretarka, czy tam asystentka ma od groma swojej biurowej roboty, i choć normalnym jest, że w jej obowiązkach leży również podanie gościowi czegoś do picia, nie oznacza to, że jest to jej głównym i najważniejszym obowiązkiem. Równie dobrze każdy może sobie tą kawę zrobić sam ponieważ ekspresy i automaty do napojów są ogólnodostępne.

** Mam świetne relacje z pracownikami z tego piętra i w głowie mi się nie mieści, że ktoś może zachowywać się tak bezczelnie w stosunku do któregoś z nich.

praca na recepcji

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 323 (357)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…