Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#71908

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kilka słów o komunikacji miejskiej, a raczej jej pasażerach.

W dniu wczorajszym liczba piekielności związanych z tematem osiągnęła apogeum, co zmusza mnie do napisania tej historii.

I. JA NIE CHCĘ TU.
Wyobraźmy sobie sytuację jaka panuje w godzinach szczytu w komunikacji miejskiej. Zrobić to nietrudno, bo wystarczy pomyśleć o tym jak zatłoczone są tramwaje w tych godzinach. Do niektórych często nie da się wejść.
Tym bardziej nie rozumiem ludzi, którzy wsiadają losowo wybranym wejściem, a następnie, przy użyciu łokci i pięści przeciskają się w inne, mniej zatłoczone według nich miejsce w tramwaju. Tak jakby stanie nad tym konkretnym siedzeniem, 2 metry od przedniego wejścia, jest wygodniejsze, niż stanie gdzieś indziej.

II. BO MNIE SIĘ NALEŻY.
Z tym spotkał się już chyba każdy. Starsza pani, bądź generalnie starszy człowiek, którzy widząc, że nie ma wolnych miejsc siedzących, zamiast zapytać o możliwość zwolnienia miejsca, stają nad wybraną ofiarą i dyszą jej w kark.
Osobiście zasadę mam taką, że jeżeli widzę człowieka o kuli/lasce/ledwo chodzącego, to zwalniam mu miejsce, jeśli oczywiście jest wystarczająco blisko. W innych przypadkach wyznaję zasadę taką, że jeżeli czegoś chcesz, to musisz sam po to sięgnąć. Czyli w tym przypadku, poprosić o ustąpienie miejsca.
Stanie i dyszenie mi w kark nie da, tak samo jak krzyki w stylu "jestem starszy i mi się należy". Podejdź z szacunkiem, a ustąpię bez problemu, podejdź z krzykiem. a usiądziesz dopiero po moim trupie. Lub wyjściu z tramwaju.

III. JA CHCĘ DO ŚRODKA.
Najbardziej irytujący typ pasażera. Piekielność ujawnia stojąc na przystanku, gdy podjedzie upragniony środek transportu.
Zasady Savoir Vivre w przestrzeni publicznej mówią, iż najpierw należy wypuścić pasażerów z pojazdu/pomieszczenia, a dopiero później do niego wchodzić. Chyba wszyscy jesteśmy tego uczeni od dziecka przez rodziców i przedszkolanki, zresztą, wystarczy odrobinę logicznego myślenia, aby dojść do wniosku, że skuteczniej zapełnimy jakiś pojazd, jeśli najpierw wyjdą zeń zajmujące go osoby.

Niektórzy najwyraźniej pominęli tę lekcję. I wcale nie jest to "ta niewychowana młodzież", o nie. Ilekroć chcę wysiąść z tramwaju/autobusu, przed wejściem, z nosem przyklejonym do szyby czeka ONA. Stereotypowa babcia po 70-tce, która to pod sklepem może stać godzinami ale obecność młodocianych w pobliżu odbiera jej siły witalne. Tak więc, po otwarciu drzwi, pani przełącza się w tryb BERSERK i wbija się w tłum ludzi wewnątrz pojazdu, zanim ktokolwiek zdąży mrugnąć. Łokcie i laski oczywiście latają na wszystkie strony, bo to oczywiste że kierowca, widząc tę panią, zamknie jej drzwi przed nosem i odjedzie wciskając gaz do dechy.
Naprawdę, to jest jedyna hipoteza jaka przychodzi mi do głowy, która mogłaby w jakiś sposób wyjaśniać takie zachowanie.
I gdyby to wszystko to były jakieś odosobnione przypadki, wychwycone w tłumie. Ale nie. Tak jest codziennie.

Napisałem to, bo ilość podobnych zachowań w ostatnich dniach przekroczyła punkt krytyczny.

komunikacja_miejska

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 125 (201)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…