Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#71929

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Czytając historie o psach, wzięło mnie na wspominki.

Miałam kiedyś psa rasy American Staffordshire Terier, potocznie zwanego amstaffem :-) Na potrzeby historii niech będzie Brutus. Do stereotypowej agresywności było mu bardzo daleko. W stosunku do osób, które znał, miał charakter wiecznie wesołego i przyjacielskiego labradora, jednak cechował go brak wyczucia własnej siły (z radości skakał na ludzi z takim impetem, że ich przewracał). Do obcych miał neutralny stosunek przez pierwsze 10 minut, potem traktował ich tak samo jak członków rodziny.

Kiedy był szczeniakiem, chętnie bawił się z innymi zwierzętami, jednak z czasem z tego wyrósł i akceptował jedynie nasz folwark. Jedyne przejawy agresji okazywał w stosunku do osób pijanych (ale tylko obcych) i w późniejszym czasie również do psów, w tym również suk. ZAWSZE wychodząc z nim na spacer zakładałam mu kaganiec. Ze smyczy spuszczałam go jedynie nad jeziorem, żeby popływał. Miałam świadomość, że może i jest przyjacielski, ale to jednak pies. Nigdy nie wiadomo, co zwierzakowi do łba strzeli, nieważne, czy to amstaff czy spaniel.

Sytuacja 1:
Działo się to, kiedy Brutus miał 2-3 miesiące. Poszłam z nim na spacer do parku. Małe to było i pocieszne, skakało dookoła moich nóg, przeganiało gołębie potykając się o własne łapy. W pewnym momencie dostrzegłam zbliżającą się kobietę z dorosłym owczarkiem niemieckim na smyczy. Wzięłam moją kulkę na ręce z obawy, że podbiegnie do psa, a ten zrobi mu krzywdę (w końcu był 4 razy większy od niego). Kobieta z uśmiechem powiedziała, że mogą się pobawić, bo jej Fafik lubi szczeniaki. Puściłam więc małego. Pozaczepiał nowego kolegę, pobiegał za jego ogonem. Był to całkiem wesoły obrazek. :-) Między mną [J] a kobietą [K] wywiązał się dialog:

[K] Jaki słodki piesek! Jak ma na imię?
[J] Brutus.
[K] A ile ma lat?
[J] To dopiero szczeniak, ma niecałe 3 miesiące.
[K] Kundelek czy rasowy?
[J] Rasowy. Amstaff.

Kobieta wstała z ławki niczym porażona piorunem, podbiegła do swojego owczarka, w sekundę podpięła smycz do jego obroży i uciekła rzucając mi jeszcze przez ramię przerażone spojrzenie. Ach, te stereotypy...

Sytuacja 2:
Zdarzyło mi się mieszkać w większym mieście. Jak zawsze po pracy wyszłam z Brutusem na spacer po osiedlu. Było już ciemno, więc liczyłam na spokojną przechadzkę. Pies miał oczywiście kaganiec. Szliśmy sobie spokojnie między blokami, kiedy w oddali ujrzałam dwóch rozmawiających ze sobą panów. Przy nodze jednego z nich siedział collie (taki Lessie). Skróciłam Brutusowi smycz, bo widziałam, że mu się przełączyły trybiki w mózgu i szykuje się do ataku. No i oczywiście w tył zwrot, coby nie kusić losu. W momencie jak się odwróciłam ciągnąc Brutusa w stronę domu, collie podbiegł do nas i zaatakował. Okazało się, że nawet nie był na smyczy. Wszystko działo się bardzo szybko. Obcy pies atakuje mojego, w całej tej szamotaninie ściąga mu kaganiec, a ten chwyta go zębami za futro. Właściciel przybiegł i kopnął Brutusa wrzeszcząc, że takie agresywne psy powinno się usypiać. Próbowałam mu na spokojnie wytłumaczyć, że jego pupil rzucił się na mojego, poza tym powinien być w kagańcu i na smyczy, a nie latać luzem. Nie dotarło. Absolutnie nie widział w tej całej sytuacji swojej winy. Kiedy przy okazji zaczął mnie wyzywać od gówniar i nie wiadomo kogo, stwierdziłam, że dalsza dyskusja nie ma sensu i po prostu sobie poszłam.

Sytuacja 3:
O psie, który jeździł koleją :-) Brutus był przyzwyczajony do podróży pociągiem. Zawsze szukałam wolnego przedziału, żebyśmy mieli spokój. Kiedy ktoś chciał się dosiąść, informowałam, że mam psa i w większości przypadków nie stanowiło to problemu ani dla współpasażerów, ani dla psa. Najczęściej wciskał się pod kanapę i przesypiał całą podróż, więc niektórzy go zauważali dopiero jak stamtąd wyłaził. Był oczywiście na smyczy. Kaganiec mu ściągałam dopiero jak współpasażerowie się na to godzili, a zazwyczaj sami wychodzili z taką propozycją, bo widzieli, że zwierzak śpi, nikomu nie wadzi, jest spokojny, to po co ma się męczyć 6 godzin w metalowym kloszu. Potrzeb swoich nigdy w przedziale nie załatwiał. Jak się zdarzały dłuższe postoje, to z nim wychodziłam z pociągu, żeby mógł się wysikać.

Pewnego razu jechałam z nim w dłuższą trasę. W większym mieście do przedziału dosiadło się parę sympatycznych osób. Jedna nawet poczęstowała Brutusa jakimś ciastkiem. Na kolejnej stacji dosiadł się do nas jeszcze jeden mężczyzna [M]. Dopiero jak zajął miejsce obok mnie, wyczułam od niego alkohol. Przeczulona założyłam psu kaganiec i cały czas trzymałam go między kolanami. Siedział spokojnie, ale widać było, że zachowuje czujność.

[M] Jaaakhi ffajnyy piesss - wybełkotał mężczyzna. - A mooszna pogłaskhać?
[J] Nie. Czuć od pana alkohol, a on się robi agresywny przy pijanych ludziach.
[M] Ale ja tyylko pogłaskhać chcem.
[J] Proszę go nie dotykać.

Taka przepychanka słowna trwała dobrych parę minut i nic nie dawała, bo facet w końcu wyciągnął łapy w stronę psa. W naszej obronie stanął mężczyzna [M2] siedzący naprzeciwko mnie.

[M2] Proszę zostawić tego psa w spokoju! Dziewczyna panu powiedziała, że może pana ugryźć, wiec niech się pan odczepi.
[M] A cooo panu dooo teegho? Se mogę pogłaskhać.
[M2] Nie, nie może pan.

Pies już mniej spokojny, atmosfera napięta. Na szczęście w tym momencie do przedziału wszedł konduktor. Okazało się, że pijak ani nie miał biletu, ani pieniędzy, żeby go zakupić, więc został w trybie natychmiastowym wywalony z przedziału, a na najbliższej stacji również z pociągu. Okazało się, że mężczyzna, który stanął w mojej obronie, jest policjantem. Pomarudził przez chwilę, że w pracy musi się co chwilę z takimi egzemplarzami użerać. Dalsza podróż przebiegła bezproblemowo.


Na zakończenie dodam, że Brutus przez cały swój żywot nigdy nikogo nie skrzywdził. Była to pewnie w jakimś stopniu zasługa mojego ograniczonego zaufania do niego. Uważam, że każdego psa można wychować, tylko trzeba mieć cierpliwość i być odpowiedzialnym.

pies

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 282 (308)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…