Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#71938

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Cześć, dzisiaj opiszę wam pewną piekielność, jednak zanim to nastąpi muszę naświetlić wam okoliczności sytuacji krótkim wstępem.

Jakiś czas temu, aby zdobyć trochę gotówki, postanowiłam poszukać pracy dorywczej, więc przeglądałam oferty pracy na jednym z bardziej popularnych serwisów ogłoszeniowych, którego nazwa zawiera trzy litery i zaczyna się na „O”. Po wysłaniu kilku CV do firm poszukujących pracowników, dostałam odpowiedzi z zaproszeniami na rozmowę o pracę.

Wybrałam się na kilka takich spotkań, między innymi właśnie do „Piekielnego Serwisu Internetowego” i to właśnie tam zdecydowałam się podjąć pracę. Oferowali bardzo korzystne warunki a mianowicie: 12 zł/h netto, 6h pracy w tym jedna 30 min płatna przerwa, praca jedyne pięć dni w tygodniu od 9 do 15, umowa zlecenie z elementami umowy o pracę.

Rozmowa o pracę cud, miód, malina, serek, firma działa na zasadzie call center, miałam spróbować przekonać panią, która przeprowadzała ze mną rozmowę, do kupna dżemu zamiast masła orzechowego. No więc okej, gadam, gadam, przekonuję, aż wreszcie po wszystkim zostałam zapewniona, że pracę na pewno dostanę, bo spełniam wszystkie oczekiwania itd… itd…
Zadzwonili dwa dni później z propozycją tygodniowego okresu szkoleniowego, który zadecyduje o tym, czy mnie zatrudnią czy nie.

Pierwszy i drugi dzień:

Przychodzę punktualnie do pracy, gadka szmatka, przedstawienie nam co będziemy robić, jakiś tam instruktaż i wio, do roboty.

Powiedziano nam, że Piekielny Serwis Internetowy to baza firm zajmująca się publikacją wizytówek o działalności firm na ich stronach internetowych oraz pozycjonowaniem ich w wyszukiwarce Google.
Wszystko spoko, tak więc dostajemy laptopy, zeszyty i telefony z nielimitowanymi rozmowami i co najważniejsze, skrypty.
Każą nam wpisać adresy popularnych baz firm, wybierać branżę i dzwonić po kolei od firmy do firmy przedstawiając im naszą ofertę. Kiedy lista firm z danej branży się skończy, przechodzić do następnej i tak dalej. Kiedy ktoś odbierał telefon, mieliśmy poprosić o właściciela firmy i wyrecytować mu napisaną na skrypcie formułkę: Dzień dobry, moje nazwisko takie i takie, dzwonię z Piekielnego Serwisu Internetowego, aby przedstawić państwu ofertę publikacji wizytówki na naszej stronie internetowej bla bla bla…

Trzeci i czwarty dzień:

Jak się pewnie domyślacie, niewiele osób było zainteresowanych, tak więc na wstępie dostałyśmy nowe formułki i tutaj już było można wyczuć piekielność.
„Dzień dobry nazywam się tak i tak, i miałam się z państwem kontaktować w celu ustalenia adresu do wysyłki dokumentów przedłużających państwa publikację w bazie firm wraz z pozycjonowaniem w wyszukiwarce Google. Przypomnę, że kurier ma dostarczyć regulamin i fakturę VAT na adres XXXXXXXX. Czyli co, czyli kurier ma podjechać na ten adres i w jakich godzinach?”.

Jeżeli potencjalny klient mówił, że nic nie zamawiał i za nic nie będzie płacił ani nic przedłużał, trzeba było wyrecytować kolejną część:

„No ale jak to nic? (pan nie zamawiał, pan nie przedłużał), przecież kontaktowaliśmy się 3 tygodnie/5 miesięcy/rok temu, aby poinformować, że państwa wpis dobiega końca i z tego co widzę została wtedy wyrażona zgoda na dalszą publikację, dodatkowo dostają państwo 12 miesięcy gratis, czyli teraz ta reklama będzie nie na rok jak do tej pory, ale na dwa lata i trzeba zapłacić za pobraniem 399/599/899 zł brutto (miałyśmy same zdecydować ile wyciągnąć). Czyli co? Kurier jutro przyjedzie na taki i taki adres, więc proszę przygotować pieniążki odliczone i w gotówce”.

Wtedy jeszcze jak ktoś kategorycznie odmawiał, to rozmowa się kończyła, i tyle.

Już wtedy miałam wyrzuty sumienia, ale usługa miała być zrobiona po płatności, no i mówiono nam, że to i tak bardzo pomoże tym firmom, a koszty wrócą już po pierwszym kliencie.

No okej, kasa nam potrzebna, więc pracujemy.

Piąty dzień i najgorszy:

Formułka taka sama jak dzień wcześniej, z tym że dodali do tego podawanie się za inne firmy, straszenie sądem, komornikiem i windykacją.
Tego już nie wytrzymałam i po powrocie do domu postanowiłam więcej tam nie wrócić.

A teraz piekielność:

1. Osoby, do których dzwoniono, nigdy wcześniej nie miały nic wspólnego z tą firmą i usiłowano je zmusić do zapłaty za usługę, której nigdy nie mieli.
2. Rozmowy nie są nagrywane – dowodów na cokolwiek brak.
3. Największa piekielność – regulamin i faktura wysyłane są za pobraniem, jeśli ktoś zapłaci sprawa jest przegrana.
Wygląda to tak: Wysyłany jest kurier za pobraniem, co oznacza, że kopertę z zawartością można otworzyć dopiero po zapłaceniu. Niestety kiedy otwierasz kopertę, dowiadujesz się z regulaminu, że przez płatność zgodziłeś się na wszystkie warunki umowy. Tak więc ludzie płacą nawet 2000 zł za przysłowiową gazetę.
4. Nikogo nie interesuje, że nie potrzebujesz żadnej reklamy albo nawet nie posiadasz przedsiębiorstwa, i tak zapłacisz za wizytówkę internetową.
5. Osoby, które najczęściej płacą niebotyczne sumy to: prawnicy, lekarze, księgowi, agenci ubezpieczeniowi, komornicy czy windykatorzy, księża, ale pana Mariana z warsztatu samochodowego gdzieś na wiosce prawdopodobnie nie oszukasz.


OSZUSTWO NIE MA GRANIC, NIE DAJCIE SIĘ WROBIĆ! Mogą was straszyć wszystkim i obiecywać wszystko! Zawsze proście o nagranie zgody lub skan podpisu, bez tego mogą wam jedynie kibelek wyczyścić.


PS Słyszałam nawet, jak podają się za windykację lub komornika, żeby im tylko zapłacić. Jeśli wpiszecie „płytkowanie Wrocław” w Google, to zobaczycie na pierwszym miejscu jedną ze stron tej firmy (taka niebieska).

call_center

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 166 (176)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…