Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#72144

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ciąg dalszy moich perypetii z pacjentem z gronkowcem złocistym (MRSA).

Pracuję w niemieckim domu seniora i opieki.

Otóż byłam na dywaniku u pani vice w sprawie mojej mailowej skargi odnośnie braku materiałów, jak kitle ochronne.

Otóż usłyszałam pretensje, że co ja sobie myślę, że ona tu siedzi i nic nie robi, tylko ma mi szukać materiałów ochrony osobistej.

No cóż. To pracodawcy obowiązek jest, a nie mój, żeby zapewnić materiały niezbędne do pracy.

Od samego dyrektora dostałam odpowiedź, że jest na urlopie i mam ścigać vice. A przy okazji, jak nie ma tego, co mi potrzebne, to mam chodzić po sąsiednich oddziałach i prosić.
Już lecę...

Wczoraj znowu się skończyły kitle ochronne. Zameldowałam oddziałowej, jak schodziłam ze zmiany, że fartuch ochronny jest już tylko jeden. Więcej nie ma. Ta wielkie oczy, że jak to, tyle zamówiła i ja pewnie nie znalazłam i leżą w magazynku. Cóż. Sama też nie znalazła. Dostałam nakaz używania jednego fartucha ochronnego na całej zmianie.

Postukałam się w środek czoła i zaakcentowałam, że fartuchy są JEDNORAZOWE. Ironicznie zapytałam, czy ona też zakłada drugi raz jednorazowe rękawiczki.

Zaczęła mi jak durnej tłumaczyć, że to nie gronkowiec skóry, tylko jest on głęboko w przełyku. Dla mnie może on mieć tego gronkowca nawet w jajach. Nie obchodzi mnie to, gdzie on ma. Ważne, że ma, i wszystkie materiały ochronne mają być.

Na koniec zapytałam, czy mam poinformować sanepid. Bo nie będę drugi raz pisać skargi do dyrekcji, tylko prosto do sanepidu.

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 377 (399)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…