Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#72149

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Psia godzina, więc historia będzie też "pod psem".
Wieczorny spacerek, miły relaksik przed snem.
Najpierw wewnętrzną osiedlową uliczką, bardzo nastrojowo = oszczędnie oświetloną. Spaceruję sobie, walcząc z łzawiącymi od wiatru oczami, ale kątem oka dostrzegam idącą naprzeciwko kobietkę z dzieckiem w wieku szkolnym, która coś mu tam głośno klaruje.

Gdy zbliżyłam się o jakieś 3 m i dobrze wytarłam oczy, dostrzegłam, że to co brałam za dziecko okazało się wyrośniętym owczarkiem niemieckim, który na nasz widok zamruczał jak odkurzacz przemysłowy i pięknie stanął dęba niczym koń pełnej krwi arabskiej.
Kobitka wrzuciła komórkę do kieszeni i chwyciła smycz oburącz, tworząc ze swym pupilkiem żywy obraz pt. "zapasy". Ja skróciłam smycz do 50 cm i ustawiwszy moją maskotkę po zewnętrznej minęłam ją szczęśliwie, choć lekko spocona.

Po tym bliskim spotkaniu trzeciego stopnia zmądrzałam i porzuciłam zaciszną uliczkę na rzecz szerokiej ulicy, rzęsiście oświetlonej, z sygnalizacją i innymi cywilizacyjnymi bajerami - pod hasłem "będzie bezpieczniej."

I było, do momentu, gdy z pomiędzy budynków po przeciwnej stronie wyłoniła się mikra babcia - przysłowiowe 1,50 m w kapeluszu miotająca się na smyczy za wielkim czymś. Było toto gabarytów bernardyna-rekordzisty, toczyło niemal pianę z pyska i wydawało takie dźwięki, że w zasadzie, gdyby nie brak dwóch dodatkowych główek na karku, mogłoby robić za cerbera.

Bydlę na nasz widok ożywiło się złowrogo i nie bacząc na przepisy ruchu drogowego postanowiło przejść na drugą stronę jezdni z wyraźnym zamiarem pożarcia najpierw mojego psa, a potem mnie (lub odwrotnie).
Kobitka wydawała piskliwym głosikiem jakieś komendy, które piesek najwyraźniej miał pod ogonem. Jego pani rzuciła na szalę wszystkie swoje walory i uwiesiła się całym ciałem na smyczy, co poskutkowało tym, że upadła i chwilę była ciągnięta po chodniku, nim, o dziwo, pies się zatrzymał.

W pierwszej chwili zrobiłam odruchowo krok w jej stronę, myśląc, że może się połamała i że potrzebuje pomocy, zanim przemówił mój instynkt samozachowawczy oraz głos leżącej na ziemi chucherkowatej babci:
"Spier****j, idiotko! To wszystko przez ciebie!".

Oddaliłam się więc z czystym sumieniem, zachodząc w głowę, w jaki sposób przyczyniłam się do tego, że pani, której wizualnie pasowałby ratlerek lub pudelek miniaturka, sprawiła sobie takiego psa Baskervillów na szkodę swoją i zgubę innych.

Co kieruje ludźmi, gdy decydują się na psy, nad którymi są w stanie z trudem zapanować lub co gorsza nie są?

właściciele psów/spacer/ ulica

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 282 (308)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…