Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#72317

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jak już wspomniałam w innej historii, mieliśmy prasę termo transferową, którą sprzedaliśmy. Kupiec znalazł się szybko, poprosił o przesłanie zdjęć, po ich otrzymaniu poprosił o wysyłkę. Wysłaliśmy ją paczką pobraniową. Co istotne, prasa stała nieużywana w piwnicy, nikt jej nie dotykał, nie przesuwał, po prostu mąż ją postawił w kącie i tak sobie czekała.

Następnego dnia wieczorem, pan kupujący dzwoni, informując męża, że prasa jest uszkodzona. My trochę w lekką konsternację wpadliśmy, no bo jak to uszkodzona, skoro od nas wyszła w pełni sprawna. Co dziwniejsze, uszkodzenie polega na pęknięciu powierzchni, która jest z grubego metalu, przy samej rączce. Siadamy do komputera, oglądamy dokładnie zdjęcia tej prasy, no jak nic od nas wyszła sprawna, cała i zdrowa. Mąż mówi, że dziwne to, ale niech ją odeśle paczką pobraniową i zwrócimy pieniądze. Uszkodzenie łatwe do naprawienia, jeśli wygląda tak, jak je kupujący opisał (ponoć wystarczy jechać do tokarza, żeby dorobił część, która rzekomo pękła, tak mi ślubny tłumaczył), więc spoko. Winę za uszkodzenie zwaliliśmy na Pocztę Polską, złożyliśmy reklamację.

Ale tu zaczynają się schody. Akcja miała miejsce przed świętami wielkanocnymi. Pan po świętach miał prasę odesłać. Mija dzień, drugi trzeci, tydzień, prasy nie ma. Za to pytania kupującego, czy wysłaliśmy pieniądze, owszem. Mąż powiedział wyraźnie, wyśle pan prasę, ja panu zwrócę pieniądze. Pan jakby do niego nie docierało. Chociaż na początku zarzekał się, że już zamówił kuriera. Ani kuriera, ani nic. Spór trwa, pan się upiera przy zwrocie pieniędzy. Ale szczerze, mówimy o kwocie 650 zł, ja mu odeślę pieniądze, a prasy nie zobaczę. A wykłócać się po sądach nie mam ochoty. Mąż nie wytrzymał i powiedział panu, że albo sam ją uszkodził i teraz robi z niego idiotę, albo miał taką samą, uszkodzoną i stwierdził, że sobie za friko wymieni. Cóż, czekamy na rozpatrzenie reklamacji przez PP oraz na przysłanie tej nieszczęsnej prasy.

EDIT:
Nastąpił dosyć burzliwy finał całej szopki. PP reklamację odrzuciła, co nie dziwne, gdyż inteligentny inaczej nie sprawdził zawartości przesyłki przy odbiorze, co skutkuje brakiem protokołu. Logiczne. We wtorek przyjechał kurier z przesyłką, a że była pobraniowa nie odebrałam, gdyż mąż całą gotówkę zawinął w kieszeń i pojechał, a ja wyjść nie miałam jak. Na drugi dzień sytuacja mniej więcej podobna. Wczoraj przyjechał kurier, ale minął się ze ślubnym, więc umówili się w mieście obok na odbiór.
Tyle co mąż wyjechał za bramę, dzwoni mój telefon, numer prywatny. Odbieram, słyszę pytanie o męża. Po udzieleniu informacji, że tyle co wyjechał, usłyszałam, że jak nie odbierzemy tej prasy, to on przyjedzie i wsadzi ją mojemu mężowi w miejsce, gdzie plecy tracą swą piękną nazwę. Oż ty szmaciarzu, sobie myślę. Mówię mu, że nie dość, że zniszczył sprzęt za kilka stówek, to jeszcze dzwoni i grozi. To, że odbieramy tę prasę, jest tylko i wyłącznie naszą dobrą wolą, bo jego zakichanym obowiązkiem było ją sprawdzić przy kurierze, a teraz winnych brak. Ale z imbecylem się nie dogadasz. Kretyn wysłał do męża SMS z pogróżkami, że on jest u nas w mieście 2x w miesiącu i nakopie mu sra ta ta. Zastanawiam się, czy nie zgłosić po pierwsze uszkodzenia mienia, po drugie gróźb karalnych.

sprzedaż

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 167 (197)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…