Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#7245

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jak wszystkim wiadomo od listopada mamy w Polsce zakaz palenia w miejscach publicznych. Pracuję w dużym hipermarkecie mieszczącym się w centrum handlowym. Na przeciwko linii kas znajduje się wiele butików. Pracownicy mojej firmy mają swoją palarnie w środku budynku, reszta pracowników obiektu musi "karmić raczka" na zewnątrz. Są tam poustawiane popielniczki i wyznaczone miejsce z dala od wejścia dla klientów. Do tej pory nikomu nie przeszkadzało, gdy raz na jakiś czas taki palacz wyszedł za potrzebą. Niejednokrotnie klienci sklepów również korzystali z tej "palarni". W końcu jest to teren prywatny. Wszystko do czasu...Jedna z klientek- kobieta na oko lat 50+ zobaczyła z daleka, że jedna z pracownic butiku (łatwo je odróżnić- nie mają "mundurków" tak jak my) pali papierosa na "palarni". Wpadła do sklepu jak burza i "zaatakowała" od progu pracownicę naszego punktu obsługi klienta:
- Czy TU się pali?!
- Tutaj nie można-odpowiedziała zaskoczona dziewczyna
- No ale ja się pytam, czy TU można palić?!
- Jeśli chce pani zapalić, zapraszam na zewnątrz, tam jest wyznaczone do tego miejsce - odpowiedziała grzecznie pracownica.
- Jest zakaz palenia! Co to ma być?! Przecież ja was do gazety podam!
Dziewczyna lekko zdezorientowana zaczyna wypytywać kobiecinę o co konkretnie jej chodzi. Czy ta w końcu chce zapalić czy wręcz odwrotnie.
-Ja nie palę! Wam też nie można! Jest zakaz! Są przepisy! A wy jak ślepe barany! Anarchia! Kierownika wezwać! Na policję zadzwonię!Wy nas trujecie! Och, Boże! Otruć nas chcą, zaduszą nas!- itp, itd...pracownica w końcu ją przekonała, że to bezcelowe, nie ma po co się awanturować( nie wspominając o tym, że pracownicy innych sklepów nie podlegają naszej jurysdykcji i nie mamy wpływu na ich zachowanie). Kobieta trochę się uspokoiła i poszła zrobić zakupy. Nie minęło pare minut a ona znowu leci do naszej pracownicy i zaczyna od nowa :
- Ale tu napewno można palić? Jest pani tego pewna? - i tak w koło Wojtek...Skończyło się na tym, że klientka obiecała wpaść na drugi dzień ze swoją koleżanką "co to zna wszystkie przepisy" i obiecała, że jeśli nie mamy racji to znajdziemy się na pierwszych stronach prasy lokalnej. Nasza pracownica po stoczeniu tego boju dłgo nie wychodziła z naszej prywatnej palarni...

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 80 (212)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…