Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#72456

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Może znów wyjdę na niedostosowanego społecznie, ale cóż.

Zamówiłem pewną usługę u fachowca, dokładniej ślusarza specjalizującego się w dość skomplikowanych procesach obróbki skrawaniem. Co istotne, można z dużym prawdopodobieństwem, na podstawie zakresu świadczonych przez niego usług, domniemywać, że zdecydowaną większość jego klientów stanowią firmy. Zostawiłem materiał (chodziło o wykonanie pewnych modyfikacji w częściach, które miałem), umówiliśmy się na cenę w zakresie 180-200 zł i termin do dziś (zostawiałem kilka dni temu). Dziś rano dostałem telefon, że gotowe, więc pojechałem odebrać. Na miejscu oczywiście pytam, ile ostatecznie wyszło - odpowiedź: 180 zł. Mówię więc:
- To miło, że cena jest w dolnej, a nie w górnej granicy ustalonych widełek. Tu są dane do faktury [podając wizytówkę].

I w tym momencie zaczyna się piekielność:
- Ooooo, paaaaanie! To ja muszę doliczyć, bo podatki mi, panie, te złodzieje zabiorą!
Ku*wa, za przeproszeniem, mać: ja się klientów nie pytam, czy chcą fakturę, czy nie. Robię usługę = wystawiam fakturę. Czy w sklepie ktoś nas pyta, czy ten chleb to z paragonem czy bez, bo bez to taniej? Przy kasie w Biedronce kasjerka mówi "50 zł bez paragonu, 61,50 zł z paragonem"? Ja pierdziele, rozumiem, że podatki itd., ale dla osoby prowadzącej działalność gospodarczą powinno być oczywiste, że płaci się podatki i są one wliczone w cenę podawaną klientowi!

A swoją drogą: że się chłop nie boi podstawionego klienta (w naszych stronach skarbówka BARDZO często w ten sposób kontroluje rzemieślników - bo wiadomo, że Biedronki i inne takie nie bawią się w takie akcje, a osoby prowadzące tego typu usługi owszem).

Dla wszystkich, którzy zamierzają hejtować, jaki to jestem nieżyciowy i naiwny: podatki po coś są. Edukacja, straż pożarna, ratownictwo medyczne, wojsko, drogi, szpitale i wiele innych rzeczy nie biorą się znikąd. Życie w państwie demokratycznym oznacza uczestnictwo w pewnej umowie społecznej. I, niestety, chcąc nie chcąc, podatki trzeba płacić, jeśli chce się mieć prawo wymagać realizacji zadań z nich finansowanych. A że je podnoszą? Cóż, między innymi dlatego, że wielu ich nie płaci. W uproszczeniu: jeśli budżet zakłada, że podatek 12,5-procentowy zapłaci 80 procent zobowiązanych, to łącznie zapłacą oni 10% swojego sumarycznego dochodu. Jeśli natomiast zapłaci go 40%, to podatek musi wzrosnąć do 25%, żeby uzyskane wpływy do budżetu były takie same.

Abstrahuję od tego, jaka jest która władza i że opłaty są takie, a nie inne (podatki, ZUS itp.). Są, ustanowione przez ustawy uchwalone przez - podobno - naszych przedstawicieli. Jak komuś nie pasuje, to było inaczej głosować. Jak ktoś zdecydował się na pozostanie, życie i prowadzenie działalności w tym kraju, to niech się stosuje do obowiązujących w nim zasad.

Oszukiwać "system" - każdy. Żądać dróg, wodociągów, kanalizacji, aquaparków - każdy. Płacić podatki - nikt.

Skomentuj (45) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 191 (277)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…