Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#7249

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Osobiście nie mam nic do pracowników firm ochroniarskich, szczególnie tych, którzy służą na obiektach typu duże hipermarkety. Poniższa historia opisuje jednak, że do tej pracy nadają się wyłącznie ludzie odpowiedzialni.
Pracowałam na kasie w godzinach bardzo póżnych (nasz sklep jest całodobowy). Mamy kilku ochroniarzy na jednej zmianie a oprócz tego pracowników monitoringu. Tyle gwoli wyjaśnienia.
Do jednej z kas podchodzi 2 młodych chłopaków pod wpływem alkoholu. W rękach mają flaszkę. Z wiadomych wzgledów kasjer "Krzyś" odmówił im sprzedaży tej wódki. Nabił towar na kasę zanim zorientował się w jakim stanie są ci panowie, więc zawołał kierownika w celu anulowania tranzakcji. Kierownik po przybyciu na miejsce potwierdził, że kasjer miał rację. Kierownik powiedział to głośno i wyraźnie i oddalił się do swoich obowiązków. I w tym momencie "rozpoczął się Meksyk". Jeden z klientów zaczął grozić Krzysiowi:
-Nie żyjesz! Słyszysz? Już jesteś trupem! (TUTAJ STEK WYZWISK) Już jesteś martwy! Czekam na ciebie po pracy, nie dojdziesz do domu!
Krzyś jest człowiekiem spokojnym, opanowanym i bardzo kulturalnym. Nie wdawał się w żadne dyskusje, wstał, zamknął kasę i chciał się udać do toalety( najlepszy sposób na pieniaczy - ignorować). Tego afrontu "piekielny" znieść już nie mógł - podszedł i uderzył Krzysia w twarz.Ciągle sypał obelgami i groźbami.I wcale się nie spieszył do wyjścia! Krzyś się zachwiał, zbladł i zamarł. A ochrony nigdzie nie ma! Klientów na sklepie w tym czasie nie było ( jak na złość). Kasjerki złapały za telefony.( Było nas dwie w tym czasie). Dzwonimy na monitoring i wszystkie dostępne numery "mundurowych". Wszędzie głucha cisza. Krzyś w tym czasie zwiał na zaplecze a delikwenci jak by nigdy nic wyszli spacerkiem ze sklepu. To wszystko trwało dosłownie sekundy. Gdzie była ochrona w tym czasie? Nie wiem. Gdzie byli pracownicy monitoringu? Nie wiem. Kasjerki wróciły do pracy, ponieważ zaczęli schodzić się klienci i po chwili niby wszystko wróciło do normy. Przed klientami musiałyśmy udawać, że nic się nie stało. Tak nam się trzęsły ręce, że drobne pieniądze brzęczały nam w dłoniach jak paciorki w grzechotkach. Ochrona o incydencie dowiedziała się w momencie, gdy łaskawie odebrali telefon po kilku minutach. Krzysia odnaleźli, poklepali po plecach, pocieszyli (czytaj: olali sprawę)i chłopak po 30 minutach musiał wrócić do pracy. A "piekielny" dwa dni później robił u nas zakupy, zupełnie jakby nic się nie stało. Kamera niby nic nie zarejestrowała, bo była skierowna w drugą stronę( jaki zbieg okoliczności). Ja się tylko zastanawiam : co by było, gdyby ten klient użył zamiast pięści noża lub tej flaszki którą chciał kupić...I ile tragedii musi się wydarzyć, aby niektórzy ludzie przejrzeli na oczy. I zaczęli swoją pracę traktować odpowiedzialnie i poważnie...

Skomentuj (37) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 325 (483)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…