Nie ja byłam piekielną, acz czuję się poniekąd inspiratorką późniejszej piekielności.
W skrócie - istnieją sobie małe delikatesy, gdzie bywam często i z obsługą jak i szefem jestem w dość serdecznych stosunkach. Jedna ze sprzedawczyń, nazwijmy ją Panią Helenką, to generalnie osoba ciepła, gadatliwa i skora do żartów. I w związku z tym sama postanowiłam któregoś razu zażartować podczas zakupów.
Ja: Pani Helenko, ale reklamację mam. Ja tu ostatnio serek kupiłam i całkiem był spleśniały!
PH: Ale niemożliwe! Który to taki?
Ja: (podchodząc do lodówki i wyjmując krążek Camemberta) A o ten.
PH w śmiech, pogroziła mi że mnie mopem pogoni za takie oszukiwanie, pośmiałyśmy się i rozeszłyśmy w dobrych humorach. Wydawało się, że sprawa się skończyła.
Otóż nie.
Przyszłam dzisiaj do sklepu i na mój widok PH wybuchła śmiechem. Patrzę po sobie, czy mi podkoszulka wystaje, brudna czy jaka - no ale nie widzę nic, co mogłoby spowodować taką reakcję. Podchodzę bliżej i co słyszę.
PH: A bo, pani Yanniko, przegapiła pani cyrk. Kobieta jedna podsłuchała żart i jak już pani sobie poszła to poleciała do szefa z awanturą, że sprzedajemy spleśniałe sery. I zgadnie pani, który pokazała jak się szef spytał? A jak się obraziła, jak ją któryś z klientów uświadomił, że ten ser tak ma mieć...
Oj, żałuję, że ten "cyrk" przegapiłam.
W skrócie - istnieją sobie małe delikatesy, gdzie bywam często i z obsługą jak i szefem jestem w dość serdecznych stosunkach. Jedna ze sprzedawczyń, nazwijmy ją Panią Helenką, to generalnie osoba ciepła, gadatliwa i skora do żartów. I w związku z tym sama postanowiłam któregoś razu zażartować podczas zakupów.
Ja: Pani Helenko, ale reklamację mam. Ja tu ostatnio serek kupiłam i całkiem był spleśniały!
PH: Ale niemożliwe! Który to taki?
Ja: (podchodząc do lodówki i wyjmując krążek Camemberta) A o ten.
PH w śmiech, pogroziła mi że mnie mopem pogoni za takie oszukiwanie, pośmiałyśmy się i rozeszłyśmy w dobrych humorach. Wydawało się, że sprawa się skończyła.
Otóż nie.
Przyszłam dzisiaj do sklepu i na mój widok PH wybuchła śmiechem. Patrzę po sobie, czy mi podkoszulka wystaje, brudna czy jaka - no ale nie widzę nic, co mogłoby spowodować taką reakcję. Podchodzę bliżej i co słyszę.
PH: A bo, pani Yanniko, przegapiła pani cyrk. Kobieta jedna podsłuchała żart i jak już pani sobie poszła to poleciała do szefa z awanturą, że sprzedajemy spleśniałe sery. I zgadnie pani, który pokazała jak się szef spytał? A jak się obraziła, jak ją któryś z klientów uświadomił, że ten ser tak ma mieć...
Oj, żałuję, że ten "cyrk" przegapiłam.
sklepy
Ocena:
327
(351)
Komentarze