Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#72696

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Tak się złożyło, że rozchorowało mi się młode. Ciąg przyczynowo-skutkowy: gorączka, stan zapalny->antybiotyk-> ból brzucha, biegunka, odparzenie pupki, wysypka. W międzyczasie jeszcze trzydniówka, ale to mniejsza.

Listy przychodni, badań, leków itd. nie zliczę, bo to w tej chwili nieważne, na służbę zdrowia nie będę chwilowo narzekać, z powodu nałożenia się wielu czynników jednocześnie diagnoza naprawdę nie była prosta. Piekielni okazali się inni pacjenci, którzy nie chcą zrozumieć, że 8-miesięczne niemowlę ma swoje prawa, głównie dlatego, że większości rzeczy nie zrozumie, więc nie poczeka cicho, spokojnie i potulnie, a że je boli/ boi się obcych, którzy je nieustannie badają, niełatwo je uspokoić, zwłaszcza po całej serii wizyt lekarskich.

Sytuacja nr 1 (Apteka).

Stoję w kolejce po ten cholerny antybiotyk, pan przede mną z pietyzmem wybiera sól fizjologiczną (sic!), więc trochę to trwa. Młode chlipie, bo już i zmęczone, i głodne, więc wzięłam na ręce i próbuję uspokoić, gdy za mną pojawia się Piekielny Starszy Pan (PSP).
PSP: (szturchając mnie w ramię) Bo ja tylko tu zapytam, czy mają coś tam.
JA: Proszę pana, widzi pan, że stoję z chorym i płaczącym dzieckiem. Nie przepuszczę pana.
PSP: No właśnie, tym bardziej zapytam, bo ono tak płacze, że ja tego nie mogę wytrzymać!
JA: ???

Sytuacja nr 2 (Przychodnia, wizyta kontrolna).

Młode dostało zastrzyk na to uczulenie, po pół godzinie miałam się pokazać, żeby pediatra oceniła, czy pomaga. Wracamy z zabiegowego pod gabinetem Piekielna Babcia (PB) z (na oko) 15-letnim wnuczkiem. Bąblowi chyba pomogło, bo weselsze.
JA: Przepraszam panią, czy mogę teraz wejść z tym maleństwem, dostało zastrzyk i pani doktor ma ocenić, czy się wysypka zmniejsza. Potrwa minutkę.
PB: Ale mój wnusio szczepionkę ma mieć, a potem jeszcze do szkoły musi zdążyć, w żadnym razie, on nie może czekać. A pani i tak w domu siedzi, to się nigdzie nie śpieszy!

Co fakt, to fakt. A że dziecko zsypane jak nieboskie stworzenie, to pikuś. Tym niemniej grzecznie przeprosiłam i poczekaliśmy.

PS. Wychodząc naprawdę po minucie widziałam, jak pod punktem szczepień PB usiłuje "malutkiego" wnusia za rączkę trzymać i wejść z nim do gabinetu.

Sytuacja nr 3.(Punkt pobrań krwi).

Gwoli wyjaśnienia: z niemowlętami wchodzi się bez kolejki - najpierw do rejestracji, a potem z kodami do odbioru wyników od razu do gabinetu. Dzierżąc młode, wchodzę na pewniaka, bo to już niestety nie pierwszy raz.
Głosy za mną:
- gdzie??
- tu kolejka jest!!!!
- pani, ludzie czekają!!

Nawet nie dyskutowałam, tylko weszłam, rozbieram Bąbla, a tu nagle ładuje się Piekielny Dziadek (PD)

Laborantka(L): Wyjść!
PD: Ale ja tu czekałem, a ta pani się wepchnęła...
L: I dobrze zrobiła. Mówię wyjść, dziecko tu mamy. Ma pierwszeństwo.
PD: Ale was jest DWIE!
L: Mówię, że dziecko mamy, jesteśmy potrzebne obie [Faktycznie tak jest, a nawet trzy osoby, bo ja też trzymałam, nie było za dużo].
PD: O BOŻE!!!
L: Co o Boże? Co o Boże? Może się do pracy śpieszy?

Co jest z tymi starszymi ludźmi, że są tacy wredni? Ja od nikogo niczego nie wymagałam, może poza podstawową kulturą.

słuzba_zdrowia

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 262 (348)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…