Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#72809

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dobry wieczór/Dzień dobry(proszę wybrać właściwy wariant, w zależności od pory dnia, bądź nocy)
Sporo już było historii ogólnie mówiąc o szkolnictwie, pozwólcie państwo, że wtrącę swoje kilka groszy.
Każdy grosik zostanie osobno zatytułowany.
Jako pierwszy drobniak, pójdzie króciutka opowiastka pod tytułem "Gaszenie pożaru, nim ten zacznie szaleć na dobre".
Jako młody, dwunastoletni chłopak, poszedłem do gimnazjum, nic niezwykłego, normalny krok w edukacji. No ale, żeby nie było zbyt kolorowo, nie przejawiałem grama zainteresowania szkolnymi przedmiotami, do czasu. Pierwsza lekcja fizyki, no organizacja, czym się fizyka klasyczna zajmuje i po co. Nudy, przynajmniej wtedy. Kolejna lekcja była czymś.. No była tak fascynująca i to głownie dzięki nauczycielowi, który każde twierdzenie, które poznawaliśmy, prezentował, a to na rekwizytach, a to na nas, uczniakach, różnie. Tak się złożyło, że wpadłem po uszy, można powiedzieć, znalazłem swoją miłość (nadal chodzi o przedmiot szkolny a nie nauczyciela, zboczuchy wy!)Mijały lata, pragnienie wiedzy było coraz większe, gimnazjum się skończyło i co? Padło na pobliskie liceum. Pierwszych zajęć z fizyki nie mogłem się doczekać, jakbym miał spotkać się z kochanką, tak się czułem. Na początku, było normalnie, mała powtórka, trochę nowości (dla klasy) no i sprawdzian. Tu się zaczęło, sprawdzian napisany, odpowiedzi wszystkie, no jak nic czwóreczka będzie. Błąd. Wielki błąd.. Dostałem wielką czerwoną jedynkę. Może faktycznie źle. Wziąłem ten sprawdzian do poprzedniego nauczyciela i co?. "Wielki, tu piąteczka powinna być, wiesz?" Poszedłem w celu wyjaśnienia o co chodzi, czemu jedynka. Odpowiedz: źle i już. Tak było co sprawdzian, czy kartkówkę. Źle! Pod koniec 1 klasy L.O zacząłem ściągać, z zeszytów, podręcznika, jak cała klasa a i tak było źle. Zniechęciło mnie to jak diabli do fizyki, olałem całkowicie sprawę, bo po co mam się starać, skoro i tak będzie źle? Przez cholerne 3 lata liceum było źle. A czemu było źle, nie wiem do dziś.
Cała historia została opisana w ogromnym skrócie.
Czemu nie walczyłem o swoje, nic z tym nie robiłem. Nastolatkiem byłem nieśmiałym, wycofanym a nawet wystraszonym. Właściwie bałem się o cokolwiek upomnieć. O, taka pamiątka po gimnazjum, ale o tym, jak tomik o szkolnictwie dobiegnie końca. O ile w ogóle się spodoba.
Małe sprostowanie. Jakim cudem zdawałem do następnych klas? Pisałem egzaminy sprawdzające, na koniec każdego półrocza. Oczywiście na więcej niż 2 nie wychodziłem. Tak, nauczycielka fizyki sprawdzała te egzaminy.
Czemu rodzice nie interweniowali? Wychodzili z założenia, że każdy problem mam rozwiązywać sam. Na wywiadówki nie chodzili, nie było potrzeby. Mama była w stałym kontakcie z wychowawczynią.
Co do wychowawczyni, interweniowała nie raz. Kończyło się tak samo, bez skutku a dyrekcja miała to w głębokim poważaniu.
Ostatnie słowa, nie wydawało mi się, że umiem, umiałem. Pominąłem etap korepetycji w historii. Każde korki, kończyły się tak: "Czego mam cię nauczyć? Wiedzę masz, umiesz z niej korzystać, powodzenia"

Liceum

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 38 (148)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…