O SMS-owych licytacjach, czyli jak sprzedać telewizor warty 2,5 tysiąca za 250 złotych i zarobić na tym.. 3 tysiące.
W którejś gazecie trafiłem na stronę z licytacjami przez sms - wysyłasz wiadomość z jakimś kodem na określony numer i podbijasz tym samym cenę, w każdej chwili możesz też za darmo sprawdzić aktualną cenę. Licytować można tablety, laptopy, telewizory, roboty kuchenne i inne takie trampoliny ogrodowe. Na dole strony trzy osoby, które wygrały licytację, co kupili, ile to jest warte i ile zapłacili. Nikt z nich nie zapłacił więcej niż 20% ceny sklepowej, jedna pani wygrała robota kuchennego za 50 złotych, wartego 1200.
Brzmi pięknie, zachęcająco i w ogóle weźcie mój portfel.
Po wczytaniu się w informację na dole strony, oczywiście napisaną drobnym drukiem, okazuje się, że:
- każdy sms z podbiciem ceny kosztuje 50 gr + VAT
- każde podbicie ceny skutkuje jej zwiększeniem o 1 grosz (!)
- licytacja trwa maksymalnie 21 dni 12 godzin, przy czym nie można sprawdzić, ile czasu jeszcze zostało do końca aukcji, bo jest ona zależna od ilości licytujących
- cena wyjściowa to 0 złotych
Dla leniwych wprowadzono pakiety przebić - wysyła się smsa na "droższy" numer i system automatycznie licytuje w naszym imieniu określoną ilość razy, zależnie od pakietu. Po zakupie trzech pakietów, dorzucają kolejne kilkadziesiąt przebić za darmo.
Tyle teorii, czas na trochę obliczeń:
Zakładając najgorszy dla organizatora scenariusz, czyli zakup przez użytkowników samych pakietów, bez wysyłania pojedynczych smsów, dostaje 22 grosze przy każdym podbiciu - czyli zwiększając cenę o grosz, zarabia 21 - oznacza to, że żeby zarobić na aukcji, musi sprzedać przedmiot za co najmniej 5% ceny sklepowej. W przywołanym przeze mnie przykładzie telewizora, organizator zarobił przynajmniej 2701,93 złotych (TV sprzedany za 257,33 złotych, wartość rynkowa 2702 złotych). W rzeczywistości ta kwota na pewno przekraczała 5 tysięcy czystego zarobku.
Dzienny zysk z takich licytacji to co najmniej 4-5 tysięcy, zależy od przedmiotów. Aukcje zaczęły się prawdopodobnie 2 miesiące temu (a przynajmniej tylko tyle jest ich na stronie organizatora), co daje ćwierć miliona w 60 dni. W rzeczywistości nawet więcej.
Ludzie, którzy próbują coś wygrać, wysyłają trochę tych smsów, może nawet osiągają swój cel, zapłacą maksymalnie połowę ceny sklepowej (wliczając w to koszt smsów) i są zadowoleni. A że organizator ma kilkukrotny zwrot kosztów..
Jak ktoś nie wierzy w moje obliczenia/ma wątpliwości, wszystko macie na stronie - co za ile się sprzedało, ile było warte, koszty smsów, pakiety itd. Możecie policzyć.
Żyła złota jak nic.
W którejś gazecie trafiłem na stronę z licytacjami przez sms - wysyłasz wiadomość z jakimś kodem na określony numer i podbijasz tym samym cenę, w każdej chwili możesz też za darmo sprawdzić aktualną cenę. Licytować można tablety, laptopy, telewizory, roboty kuchenne i inne takie trampoliny ogrodowe. Na dole strony trzy osoby, które wygrały licytację, co kupili, ile to jest warte i ile zapłacili. Nikt z nich nie zapłacił więcej niż 20% ceny sklepowej, jedna pani wygrała robota kuchennego za 50 złotych, wartego 1200.
Brzmi pięknie, zachęcająco i w ogóle weźcie mój portfel.
Po wczytaniu się w informację na dole strony, oczywiście napisaną drobnym drukiem, okazuje się, że:
- każdy sms z podbiciem ceny kosztuje 50 gr + VAT
- każde podbicie ceny skutkuje jej zwiększeniem o 1 grosz (!)
- licytacja trwa maksymalnie 21 dni 12 godzin, przy czym nie można sprawdzić, ile czasu jeszcze zostało do końca aukcji, bo jest ona zależna od ilości licytujących
- cena wyjściowa to 0 złotych
Dla leniwych wprowadzono pakiety przebić - wysyła się smsa na "droższy" numer i system automatycznie licytuje w naszym imieniu określoną ilość razy, zależnie od pakietu. Po zakupie trzech pakietów, dorzucają kolejne kilkadziesiąt przebić za darmo.
Tyle teorii, czas na trochę obliczeń:
Zakładając najgorszy dla organizatora scenariusz, czyli zakup przez użytkowników samych pakietów, bez wysyłania pojedynczych smsów, dostaje 22 grosze przy każdym podbiciu - czyli zwiększając cenę o grosz, zarabia 21 - oznacza to, że żeby zarobić na aukcji, musi sprzedać przedmiot za co najmniej 5% ceny sklepowej. W przywołanym przeze mnie przykładzie telewizora, organizator zarobił przynajmniej 2701,93 złotych (TV sprzedany za 257,33 złotych, wartość rynkowa 2702 złotych). W rzeczywistości ta kwota na pewno przekraczała 5 tysięcy czystego zarobku.
Dzienny zysk z takich licytacji to co najmniej 4-5 tysięcy, zależy od przedmiotów. Aukcje zaczęły się prawdopodobnie 2 miesiące temu (a przynajmniej tylko tyle jest ich na stronie organizatora), co daje ćwierć miliona w 60 dni. W rzeczywistości nawet więcej.
Ludzie, którzy próbują coś wygrać, wysyłają trochę tych smsów, może nawet osiągają swój cel, zapłacą maksymalnie połowę ceny sklepowej (wliczając w to koszt smsów) i są zadowoleni. A że organizator ma kilkukrotny zwrot kosztów..
Jak ktoś nie wierzy w moje obliczenia/ma wątpliwości, wszystko macie na stronie - co za ile się sprzedało, ile było warte, koszty smsów, pakiety itd. Możecie policzyć.
Żyła złota jak nic.
sms.ogrosz.pl
Ocena:
103
(189)
Komentarze