Tak a propos historii Dronka, niewątpliwie piekielnej. Przyczepię się do tego generalizowania, bo nie rozumiem, skąd autor/autorka wie, że to wieś przyjechała i wieś demoluje. Mam kompletnie inne doświadczenia.
Współpracuję z dwoma restauracjami, wykonując im dekoracje okolicznościowe. I to od ich właścicieli, pracowników i z własnych potyczek z klientem mam te doświadczenia.
Ogólnie "syf, kiła i 4 metry błota", chamstwo, złośliwość, bójki połączone z wizytą karetki i policji oraz kradzieże. Jeśli takie obrazki widać np. po weselu, na 90% balowało miasto.
Jeśli w łazienkach prawie nie widać bytności tłumu ludzi i odchodów na suficie, podłogi nie ozdabiają "pawie", obsługa słyszy "proszę, dziękuję", na 90% baluje wieś.
Najciekawsze przypadki "kultury" miejskiej:
- spalone obrusy i podpalone stoły;
- rozbite świeczniki i wazony;
- pozrywane karnisze;
- pety w dekoracjach, stojących tuż obok popielniczek;
- pawie i pijacy drzemiący w pawiach;
- odchody i podpaski... W zasadzie to trudno powiedzieć gdzie ich nie było;
- kradzieże...wszystkiego co się da; sztucznych bukietów, naczyń, jedzenia, napojów, dekoracji;
Co do tych kradzieży.
Rodzice i rodzeństwo młodych ładowało do reklamówek w czasie wesela ze stołów talerze z jedzeniem. Po co? A "kij ich wie". I tak musieli potem zapłacić za dodatkowe porcje. Problem dla obsługi był taki, że co chwilę musieli dorabiać nowe przystawki.
Impreza skończyła się tym, że z magazynu napojów i z chłodni klienci zaczęli wynosić wszystko co było mimo, iż nie były to produkty za które zapłacili, tylko przeznaczone na inną imprezę.
Do tego, razem z kwiatami zniknęły wazony i dodatki dekoracyjne. I nie było to pierwsze wesele "miejskie" na którym niepilnowani klienci wynoszą własność lokalu.
Inna impreza gości z miasta skończyła się regularną bitwą, wizytą policji i zabraniem skatowanego delikwenta przez pogotowie.
Wesela "wiejskie" można w tej chwili poznać po bardzo wysokiej kulturze gości. Zwroty grzecznościowe to norma, śmieci na swoim miejscu, brak konfliktów, pijanych leżących w wymiocinach pod stołem. Lokal po takiej imprezie wygląda jak prywatny dom po większej bibce. Nawet balony zostają nietknięte, co wydaje się niemożliwością. Są wieszane specjalnie dla dzieci.
Współpracuję z dwoma restauracjami, wykonując im dekoracje okolicznościowe. I to od ich właścicieli, pracowników i z własnych potyczek z klientem mam te doświadczenia.
Ogólnie "syf, kiła i 4 metry błota", chamstwo, złośliwość, bójki połączone z wizytą karetki i policji oraz kradzieże. Jeśli takie obrazki widać np. po weselu, na 90% balowało miasto.
Jeśli w łazienkach prawie nie widać bytności tłumu ludzi i odchodów na suficie, podłogi nie ozdabiają "pawie", obsługa słyszy "proszę, dziękuję", na 90% baluje wieś.
Najciekawsze przypadki "kultury" miejskiej:
- spalone obrusy i podpalone stoły;
- rozbite świeczniki i wazony;
- pozrywane karnisze;
- pety w dekoracjach, stojących tuż obok popielniczek;
- pawie i pijacy drzemiący w pawiach;
- odchody i podpaski... W zasadzie to trudno powiedzieć gdzie ich nie było;
- kradzieże...wszystkiego co się da; sztucznych bukietów, naczyń, jedzenia, napojów, dekoracji;
Co do tych kradzieży.
Rodzice i rodzeństwo młodych ładowało do reklamówek w czasie wesela ze stołów talerze z jedzeniem. Po co? A "kij ich wie". I tak musieli potem zapłacić za dodatkowe porcje. Problem dla obsługi był taki, że co chwilę musieli dorabiać nowe przystawki.
Impreza skończyła się tym, że z magazynu napojów i z chłodni klienci zaczęli wynosić wszystko co było mimo, iż nie były to produkty za które zapłacili, tylko przeznaczone na inną imprezę.
Do tego, razem z kwiatami zniknęły wazony i dodatki dekoracyjne. I nie było to pierwsze wesele "miejskie" na którym niepilnowani klienci wynoszą własność lokalu.
Inna impreza gości z miasta skończyła się regularną bitwą, wizytą policji i zabraniem skatowanego delikwenta przez pogotowie.
Wesela "wiejskie" można w tej chwili poznać po bardzo wysokiej kulturze gości. Zwroty grzecznościowe to norma, śmieci na swoim miejscu, brak konfliktów, pijanych leżących w wymiocinach pod stołem. Lokal po takiej imprezie wygląda jak prywatny dom po większej bibce. Nawet balony zostają nietknięte, co wydaje się niemożliwością. Są wieszane specjalnie dla dzieci.
lokal
Ocena:
207
(271)
Komentarze