Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#72987

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Skoro już mówimy o wierze... ( http://piekielni.pl/72576 )

Jak możecie się domyślać po lekturze dwóch z dodanych przeze mnie historii ( http://piekielni.pl/69674 , http://piekielni.pl/60368 ) Ja... nie darzę specjalną sympatią ludzi, którzy podchodzą do religii jako najważniejszej rzeczy w życiu. A zaczęło się paręnaście lat temu, kiedy okazało się, że będę mieć syna.

Ja i moja żona jesteśmy oboje ludźmi niewierzącymi, nie przejmującymi się specjalnie kościelnymi tradycjami, dlatego wspólnie uznaliśmy, że nie będziemy chrzcić dziecka. Stwierdziliśmy, że kiedy przyjdzie pora, zapoznamy go z pojęciem religii i jeśli sam zdecyduje, że chcę, by była ona częścią jego życia, nie zabronimy mu dokonać wszelkich sakramentów.

Po ogłoszeniu tego, że urodzi się mój pierworodny, moi przyjaciele wpadli w prawdziwą euforię i wręcz wynieśli mnie z mieszkania do baru, stawiając jedno piwo za drugim, a w tym czasie do mojej żony wpadły jej koleżanki, niemal równie ucieszone tym faktem.

Około 23ciej zadzwoniłem do mojej żony, że przenocuję u przyjaciela który mieszkał niedaleko baru, bo nikt z nas nie mógł odmówić sobie picia, a wspomniane miejsce od mojego domu było całkiem daleko. Wparowaliśmy więc we czterech chłopa do jednego, małego mieszkanka, rozłożyliśmy sobie koce i poszliśmy spać.

Następnego dnia, ten z nas który wypił tylko jedno piwo i był już stu procentowo trzeźwy poodwoził nas wszystkich do domów. Wszedłem i moja żona od razu rzuciła mi się w ramiona i zaczęła płakać. Właściwie, to wyglądała, jakby płakała całą noc.

Zapytałem, co się stało, a ona usiadła i zaczęła mi opowiadać...

Obie jej koleżanki wyraziły chęć bycia chrzestną i zaczęły przekrzywiać się w tym, która będzie kupowała małemu lepsze prezenty. Moja żona ucięła jednak dyskusję, mówiąc, że dziecko chrzczone nie będzie.

Wtedy nastąpił zwrot o 180 stopni. Obie zaczęły drzeć się na mają żonę, że jak tak może, że przez nią dziecko pójdzie do piekła, że jest złą matką, kur*ą i że mają nadzieję, że "zdechnie zaraz po urodzeniu, żeby nie dziecko się nie męczyło". Następnie wyszły trzaskając drzwiami.

Dla mojej ukochanej było to szczególnie druzgocące, bo od dawna uważała te dwie kobiety za swoje najlepsze przyjaciółki, a teraz usłyszała od nich, że powinna zdechnąć.

Szczerze? Pierwszy i ostatni raz w życiu miałem ochotę uderzyć kobietę, a właściwie dwie. Już nawet miałem sięgać po telefon domowy, zadzwonić do nich i nawtykać ile wlezie, ale moja ukochana mnie powstrzymała.

Godzinie później zadzwonił telefon, była to jedna z nich - tłumaczyła się alkoholem (We dwie wypiły jedno wino, moja żona piła sok) i przeprosiła, ale kazałem jej, wybaczcie słownictwo, wypi*rdalać.

Co jest nie tak z ludźmi?

przyjaciółki

Skomentuj (47) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 379 (467)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…