Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#73023

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jak już wspominałam we wcześniejszych historiach, jestem ofiarą przemocy domowej.

W październiku złożyłam wniosek o odebranie władzy rodzicielskiej ojcu mojej córki. Bardzo się stresowałam przed pierwszą rozprawą. Okazało się, że nie było wcale tak źle. Szanowny tatuś się nie pojawił, a przemiła pani sędzia starała się mnie uspokoić. Ciągle powtarzała, że nie mam czym się stresować i że mam się nie bać :-) Przed drugą rozprawą już się tak nie denerwowałam, bo pamiętałam o anielskiej atmosferze z pierwszej. Tym bardziej że ojciec ponownie nie przyjechał (na jego widok ciśnienie na pewno by mi podskoczyło).

Na wstępie sędzia nakrzyczała na mnie, że po pierwszej rozprawie złożyłam wniosek o ustalenie kontaktów. Gwoli wyjaśnienia, był to wniosek o zabezpieczenie kontaktów na czas trwania postępowania. Tatuś w okolicach pierwszej rozprawy przypomniał sobie o dziecku i groźbami próbował na mnie wymusić kontakt z córką (spokojnie mu wtedy tłumaczyłam, kiedy może ją odwiedzić, ale jemu to za bardzo nie pasowało, więc postraszył mnie policją i kuratorem). Prawnik doradził mi złożenie tego wniosku, żeby ojciec nie czuł się ponad prawem. Pani sędzia stwierdziła, że jestem nienormalna, bo nie wiem czego chcę, skoro na pierwszej rozprawie chciałam odebrać władzę rodzicielską, a teraz nagle wnoszę o kontakty.

Pytała, czy myślałam o samobójstwie. Zgodnie z prawdą powiedziałam, że tak. Nie wierzyłam, że mogę się uwolnić z tego patologicznego związku. Sędzia z kpiną powiedziała, że powinnam się leczyć psychiatrycznie, bo być może nie jestem zdolna do wychowywania dziecka.

Kolejne pytanie: "dlaczego się pani wcześniej nie wyprowadziła?" Bo się bałam... Zero zrozumienia z jej strony. Znowu podważała jedynie moją zdolność wychowawczą.

W końcu nie wytrzymałam i się popłakałam. A ona dalej rozdrapywała najbardziej bolesne rany, które najwyraźniej nie zdążyły się jeszcze zagoić. Po wysłuchaniu moich zeznań, zeznań wskazanego przeze mnie świadka i przejrzeniu dowodów kazała mi wyjść z sali i poczekać na korytarzu. Byłam roztrzęsiona. Właśnie czegoś takiego się obawiałam. Ogarnął mnie strach i byłam prawie pewna, że to mi zaraz zostanie odebrana władza rodzicielska.

Po kilku minutach zostałam wezwana z powrotem na salę. Wysłuchałam postanowienia i wtedy wielki kamień spadł mi z serca... Mój były stracił władzę rodzicielską. Sędzia z uśmiechem na twarzy powiedziała na koniec, że celowo mnie tak "szczypała", żeby zobaczyć moją reakcję. Doradziła mi pójście do psychologa, ponieważ widać, że jeszcze się nie pozbierałam po tamtym związku, a terapia mogłaby mi pomóc.

Dopiero po paru dniach uświadomiłam sobie, że może i sędzia zachowała się ekstremalnie piekielnie w stosunku do mnie, ale dzięki tej piekielności wiem, że przede mną jeszcze daleka droga do wyleczenia się po tych wszystkich nieprzyjemnościach związanych z byłym.

sąd

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 282 (332)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…