Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#73031

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia sprzed co najmniej czterech lat.

Odwiedziłam kolegę w Krakowie.

Musiałam skorzystać z komunikacji miejskiej. W miejscu, gdzie byłam nie było możliwości zakupu biletu, w tramwaju również nie było automatu. W portfelu nie miałam odliczonej kwoty. Zgłosiłam się do motorniczego w celu zakupu biletu. Do wydania była reszta o niewielkiej wartości. Kilkadziesiąt groszy.

J- Ja
M- Motorniczy

J- Dobry wieczór. Poproszę normalny bilet.
M- X zł.
Tu podałam pieniądze.
M- Proszę odliczoną kwotę.
J- Nie mam.
M- Musi być odliczona kwota.
J- Trudno, nie mam. Poproszę bilet bez reszty.
M- ŁAPÓWEK NIE PRZYJMUJĘ!
I pieprznął mi dziad okienkiem z hukiem.

Jak to uczciwa obywatelka chciałam kupić bilet, chciałam zapłacić i nie rozumiem zasranej polityki odliczonej kwoty.

Rozumiem, że odliczona kwota ma za zadanie nie opóźniać kursu. Ale litości - kiedy wsiada człowiek o porze i w miejscu, gdzie nie ma możliwości zakupu biletu w automacie, pobliskim sklepie czy kiosku to kierowca autobusu czy motorniczy powinni traktować jako obowiązek sprzedania biletu i wydania reszty!

Koniec końców się wk***iłam i pojechałam na gapę.

Skomentuj (52) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 199 (291)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…