Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#73069

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Niedawno znalazłam swój stary zeszyt, a w nim notatki ze szkolenia w firmie, w której w 2004 r. przepracowałam całe 3 tygodnie. Praca polegała na tym, aby wisząc cały dzień na telefonie zapraszać na spotkanie ludzi kasiastych, właścicieli firm, dyrektorów, prezesów itp. Po wstępie, który wyglądał podobnie jak dzisiejsze telefony z call center, informowało się o wygranej w losowaniu, w którym oczywiście nikt nie brał udziału. Nagrodą były wakacje. Jeśli kogoś to interesowało, miał przyjść na spotkanie, mieć ze sobą pieniądze (kasa była potrzebna, aby wykupić wygrane wakacje) i przyjść z żoną/mężem/partnerem życiowym. Aby nagrodę otrzymał, musiał odpowiedzieć telefonicznie na pytania z ankiety, które wyciągały informacje o stanie majątkowym, stanie cywilnym i stanowisku zajmowanym w danej firmie.

Bez dalszego przedłużania, wrzucę tu kilka żywcem wziętych zdań z zeszytu.

„Koniecznie rozmawiać z właścicielem, dyrektorem. Jeśli odbierze sekretarka, nie dać się zbyć. Pewnym głosem żądać rozmowy z jej szefem – dzwonię z firmy XXX, jest to sprawa między mną a pani szefem – jeśli sekretarka będzie miła, wyciągnąć od niej imię i nazwisko szefa, super będzie nr prywatny. Zakończyć rozmowę i zadzwonić za kilka dni, prosząc szefa z imienia i nazwiska”.

„Mąż/żona koniecznie potrzebni, powtórzyć to kilka razy w czasie rozmowy. Potem na spotkaniu, jeśli klient będzie się wahał, konsultant będzie zachęcał jego partnera – działa”

„Ankiety przeprowadzać całe, zadawać wszystkie pytania. Jeśli sytuacja będzie napięta, facet nie chce rozmawiać, zapytać o telefon domowy, dla świętego spokoju dają”.

„Nie informować o innych możliwościach, nie mówić, po co ma wziąć pieniądze. Wszystkiego dowie się na spotkaniu”

Po 2 tygodniach awansowałam z telefonu na hostessę. Podczas spotkania z konsultantem miałam stać w rogu, na skinienie podać kawę, foldery. A przed spotkaniem otwierać drzwi przybyłym, rzucać okiem i po zaakceptowaniu prowadzić do stolika. Ocena odbywała się w czasie powitania, którego schemat wyglądał tak:

[J]a: Dzień dobry. Nazywam się Shadowka. Z kim mam przyjemność?
[K]lient: Jan YY, Janina YY.
[J]: Czy państwo są małżeństwem?
[K]: Tak / Nie, jesteśmy partnerami (jeśli przyszedł z koleżanką, siostrą, sam - przeprosić i podziękować za wizytę. Zaprosić na inny termin. Miał przyjść z żoną, więc sorry, tak samo, jeśli się spóźnił).
[J]: Świetnie! (nigdy, dziękuję!!!!) Czy mogę zobaczyć pański dokument tożsamości? (Jak będzie wyciągać z portfela, wylookać, czy ma kasę, karty kredytowe. Jeśli nie – dać znać konsultantowi).
[J]: Super! Czy mają państwo zarezerwowany czas, o którym informowaliśmy telefonicznie?
[K]: Oczywiście / Niestety, mam tylko godzinę (podziękować, umówić inny termin)

Czytam i nie wierzę, że tam byłam. Kiedy pochwaliłam się moim przyszłym teściom, gdzie pracuję, teść opowiedział mi, że też został zaproszony na takie spotkanie. Gonił z pracy, żeby się nie spóźnić. Ale był sam, bo teściowej coś wypadło. Nie wpuścili go, kazali przyjść z żoną. Dał sobie spokój.
Po 3 tygodniach zdobyłam się na odwagę, poszłam do szefa, powiedziałam, że nie mogę tu pracować, bo nie umiem oszukiwać ludzi, co spotkało się z wielkim oburzeniem (w sumie zrozumiałe, przyszła gówniara i mu pyskuje). Nie podpisał ze mną żadnej umowy, więc nie miał argumentu. Kusił tylko stanowiskiem managera, bo podobno się nadaję (po trzech tygodniach, wow). Nie wzięłam kasy za te parę dni, ale nie zależało mi.
Oprócz jawnego naciągania klientów, do rezygnacji pracy przekonały mnie też warunki, jakie tam panowały, ale to już temat na osobną historię.

call_center

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 173 (205)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…