Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#73400

przez (PW) ·
| Do ulubionych
To już ostatnia z moich hotelowych historii.

Poza sezonem gościliśmy robotników, którzy pracowali na pobliskiej budowie. Wiadomo, że z takiej roboty człowiek wraca zazwyczaj brudny i chce tylko jak najszybciej wziąć kąpiel, stąd też nie miałyśmy nic przeciwko codziennemu odkurzaniu, częstszej niż u innych zmianie pościeli, czy też szorowaniu wanien. Natknęłyśmy się jednak na trzy przypadki beznadziejne - dwa pierwsze stacjonowały przez wiele tygodni, więc były dla nas prawdziwym utrapieniem.

Mieliśmy w pokojach jasne wykładziny, więc zazwyczaj goście po wejściu ściągali buty, żeby nie nabrudzić. Nie nasz pierwszy przypadek. Facet każdego dnia nie tylko chodził po pokoju w ubłoconych butach, ale również traktował wykładzinę jak wycieraczkę. Codziennie znajdowałyśmy na niej ślady po tak intensywnym wcieraniu błota, że tradycyjne środki do prania dywanów nie dawały sobie rady. Zastanawiałyśmy się, czy gość również w domu zachowuje się w podobny sposób - przed wejściem do hotelu była wycieraczka, więc bez problemu mógł wytrzeć buty na zewnątrz.

Drugi przypadek szalenie lubił jeździć po pracy do pobliskiego marketu i przywozić sobie z niego alkohol i przekąski. I nie byłoby w tym nic piekielnego, gdyby te artykuły nie walały się potem po jego pokoju w hurtowych ilościach. Pościel zabrudzona winem, lepiące się meble, landrynki wdeptane w dywan i pełno papierków. Facet pod łóżkiem urządził sobie śmietnik, wrzucając tam resztki i opakowania po słodyczach. Sprzątałyśmy jego pokój codziennie, a i tak wynosiłyśmy z niego wory śmieci. Kiedy pan wyjechał, doprowadzenie jego pokoju do porządku zajęło nam trzy godziny. Mi osobiście byłoby wstyd, gdyby ktoś musiał sprzątać po mnie taki bałagan - widać niektórym jest to na rękę.

Ostatni przypadek był najdziwniejszym, z jakim kiedykolwiek było mi dane się w tej pracy spotkać. Dwójka robotników postanowiła przed wyjazdem urządzić sobie zabawę i zrobić wycieczkę po innych pokojach. W poprzedniej swojej historii wspomniałam, że zamki w drzwiach często się psuły i szef nie kwapił się z ich naprawianiem, co skutkowało tym, że niektóre pokoje nie zamykały się na klucz. Na szczęście panowie obrali sobie za cel dwa wolne pokoje, których akurat nikt nie wynajmował. Wspólnymi siłami poprzewracali łóżka i szafki, skotłowali pościel i ręczniki, a przez okno na piętrze wyrzucili mały stolik na walizki. Miałyśmy szczęście, że każdego dnia przed rozpoczęciem pracy sprawdzałyśmy wszystkie pokoje - dzięki temu miałyśmy czas posprzątać jeszcze przed przyjazdem kolejnych gości.

Na koniec nie będzie apelu ani opadającej kurtyny, ponieważ nie sądzę, żeby czytelnicy Piekielnych zachowywali się w ten sposób i trzeba było ich o czymkolwiek uświadamiać. Kiedy sama nocuję w hotelu, staram się zostawić po sobie pokój możliwie najbardziej zbliżony do stanu, w jakim go zastałam - dla mnie to całkowicie normalne i naturalne. Widać są tacy, którzy mają z tym problem.

zagranica

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 244 (256)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…