Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#73437

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jako że powoli zbliża się festiwal w mowie potocznej Brudstockiem zwany i broniący go piszą "Nie byłeś nie krytykuj".

A więc ja byłem. Dwa razy. I krytykuję.

Prysznice? Zagrzybiałe budki w których można zastać mocz i kał w różnych ilościach, a także materiały pochodzenia męskiego po kontakcie damsko-męskim. Ogólnie czeka się na nie parę godzin w kolejce, a to co się zastanie w środku to czysta loteria.
Wspomniałem, że każą za nie płacić?

Rozumiem, jest to festiwal gdzie jest dużo kurzu, żwiru, błota itp. Ale żeby nie mieć nawet ubrań na zmianę, sztywniejącą z brudu i potu koszulkę oraz walić denaturatem gorzej niż typowy żulik?

Na festiwalu liczy się zabawa, prawda? No tak, ale nie zabawa zwierzęca, która oznacza kopulację na wszystkie możliwe sposoby we wszystkich możliwych miejscach. Miałem nieprzyjemność wywalić ze swojego namiotu parkę, która traktowała go jako darkroom, mimo że ich namioty były parę sektorów dalej.

Tu warto też wspomnieć o ćpunach. Nie, nie przesadzam. Są ludzie po zielsku, którzy tulą się do ciebie (a ty się odsuwasz z powodu fetoru, jaki wydalają), będąc nastawieni pozytywnie do wszystkiego.
Ale są też goście po innych rzeczach, którzy rzucą się na ciebie z pięściami lub czymś ostrym bo lekko trąciłeś ich w tłumie.
Porządkowi "reagują", nieraz zostawiając ćpuna po prostu trochę dalej i wypuszczają.

Następna uwaga na temat higieny. Wyobraźcie sobie jak wyglądają ręce po koncertach, tarzaniu się w błocku i kopulacji z ludźmi różnymi.
A teraz wyobraźcie sobie, że takimi brudnymi łapami ludzie jedzą ryż/ziemniaki/kanapkę/cokolwiek i się tym nie przejmują.
Nie wiem jak wy, ale ja mam odruch wymiotny od samego wyobrażenia sobie tego. A musiałem jeść i na to patrzeć.

Broniący tego festiwalu mówią, że to "wielka wspólnota, gdzie każdy sobie jest bliski i każdy się dzieli ze wszystkimi".
Jadłem sobie zupę, którą ugotowałem sobie sam. Gar jako że gorący, stoi sobie przed namiotem. Czekam aż przyjdzie dziewczyna i zaczniemy jeść.
Naraz podchodzi sobie jakiś capiący jak stado baranów gość w stylu typowego rasta z dredami, otwiera garnek i chwyta chochlę.
Na moją uwagę że ma to zostawić, wychłeptał z chochli srogą porcyjkę, próbował wziąć drugą. Nie zdążył, chochlę odebrałem.
Jęczał "no ziomuś, ja nic dzisiaj nie jadłem, wszystko wydałem no". Byłem nieugięty, mimo to poszedł dopiero jak usiedliśmy z dziewczyną i zaczęliśmy sami jeść.

Co do złodziei, na których wielce narzekają.
Sprzęt w ogóle niezabezpieczony jest wszędzie.
Leży facet narąbany na namiocie, obok niego najnowszy iPhone, ładowarka i słuchawki. Okazja czyni złodzieja.

Powrót pociągiem, zwłaszcza w nocy to horror.
Co chwilę walenie do ścian przedziału, otwieranie drzwi, darcie mordy około 1 w nocy.
Defekacja i nie tylko gdziekolwiek, byle nie w toalecie.
Rzucanie butelkami i uruchamianie awaryjnego hamulca to norma. Reakcja konduktora? Brak jakiejkolwiek.

Za tą samą cenę mogę spędzić czas w czystości, bez patologii i ćpunów, siedząc na Helu czy w Kołobrzegu na plaży przez tydzień, albo wyjechać na dwa dni do Włoch.
I wiecie co? W tym roku tak zrobię.

brudstock

Skomentuj (53) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 238 (424)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…