Publiczny szpital, czekam w kolejce do specjalisty. Każdy z pacjentów umawiając się dostaje numerek, więc nie do końca wie, o której zostanie przyjęty, zna tylko swoje miejsce w kolejce.
Około 8.40 przychodzi kobieta z dzieckiem i pyta, czy ktoś już czeka do doktora X (przyjmował od 9). Ktoś odpowiedział, że nie, ale doktor już jest w gabinecie i prosił, by kierować do niego pacjentów. Pani zapukała i weszła.
Jakieś 5 minut później przyszedł kolejny pacjent do doktora X i zadał podobne pytanie. Na wiadomość, że ktoś jest już w środku, bardzo się zdenerwował, bo "on ma numerek 3, a pani z numerem 2 jest jeszcze w rejestracji". Zaczęli się schodzić następni pacjenci, poza osobą z numerem 1, i wszyscy się burzyli, że ktoś mógł wejść niezgodnie z kolejką i to jeszcze przed 9!
Pani z numerem 1 przyszła o 9.02. Pani, która weszła jako pierwsza, wyszła o 9.03. Pan numer 3 wbiegł do gabinetu za panią 1 z krzykiem: a pani jaki ma niby numerek?!
Dodam jeszcze, że w międzyczasie pani z jakimś wyższym numerkiem weszła do innego lekarza, który był specjalistą w tej samej dziedzinie i akurat nie miał pacjentów. Ta pani również załatwiła swoją wizytę jeszcze przed 9.
Ja rozumiem, że każdy chce załatwić swoje sprawy jak najszybciej i że te numerki właśnie po to są, by zachować jakąś kolejność. Nie rozumiem za to chaosu i zdenerwowania spowodowanego tym, że ktoś skorzystał z tego, że lekarz chciał zacząć przyjmować przed teoretycznym otwarciem gabinetu.
Ciekawa jestem, czy pan z numerem 3 czekałby do pojawienia się pacjentów 1 i 2...
Około 8.40 przychodzi kobieta z dzieckiem i pyta, czy ktoś już czeka do doktora X (przyjmował od 9). Ktoś odpowiedział, że nie, ale doktor już jest w gabinecie i prosił, by kierować do niego pacjentów. Pani zapukała i weszła.
Jakieś 5 minut później przyszedł kolejny pacjent do doktora X i zadał podobne pytanie. Na wiadomość, że ktoś jest już w środku, bardzo się zdenerwował, bo "on ma numerek 3, a pani z numerem 2 jest jeszcze w rejestracji". Zaczęli się schodzić następni pacjenci, poza osobą z numerem 1, i wszyscy się burzyli, że ktoś mógł wejść niezgodnie z kolejką i to jeszcze przed 9!
Pani z numerem 1 przyszła o 9.02. Pani, która weszła jako pierwsza, wyszła o 9.03. Pan numer 3 wbiegł do gabinetu za panią 1 z krzykiem: a pani jaki ma niby numerek?!
Dodam jeszcze, że w międzyczasie pani z jakimś wyższym numerkiem weszła do innego lekarza, który był specjalistą w tej samej dziedzinie i akurat nie miał pacjentów. Ta pani również załatwiła swoją wizytę jeszcze przed 9.
Ja rozumiem, że każdy chce załatwić swoje sprawy jak najszybciej i że te numerki właśnie po to są, by zachować jakąś kolejność. Nie rozumiem za to chaosu i zdenerwowania spowodowanego tym, że ktoś skorzystał z tego, że lekarz chciał zacząć przyjmować przed teoretycznym otwarciem gabinetu.
Ciekawa jestem, czy pan z numerem 3 czekałby do pojawienia się pacjentów 1 i 2...
Ocena:
172
(206)
Komentarze