zarchiwizowany
Skomentuj
(27)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Niedzielne popołudnie, jadę do pracy autobusem. Usiadłam od okna, wyciągnęłam książkę, plecak położyłam na siedzeniu obok. Zanim mnie zlinczujecie - autobus w większości pusty, a jeśli już ktoś zamarzy o miejscu obok mnie, to przecież ten plecak zabiorę.
Minęło kilka przystanków, ludzie zaczęli wsiadać. W pewnym momencie podchodzi kobieta i bez słowa siada - na moim plecaku. Naprawdę, nie stanęła nade mną, nie powiedziała "proszę zabrać" czy cokolwiek, z marszu idzie-siada, jakby nic na fotelu nie leżało.
Nawiązał się między nami dialog następujący:
- Przepraszam, usiadła pani na moim plecaku...
- Tak
- Dlaczego?
- Bo leżał.
- ...proszę wstać, to go zabiorę.
Wstała, zabrałam (akurat w środku tylko bluza i portfel, nic do uszkodzenia), kobieta usiadła, odzywa się do mnie:
- Następnym razem pamięta pani, że na fotelu się nic nie kładzie. Fotel od siedzenia jest.
Cóż, rację poniekąd miała, nie ma sensu się kłócić. Wysiadła jakieś 4 przystanki później. Miejsca wolne nadal były.
Minęło kilka przystanków, ludzie zaczęli wsiadać. W pewnym momencie podchodzi kobieta i bez słowa siada - na moim plecaku. Naprawdę, nie stanęła nade mną, nie powiedziała "proszę zabrać" czy cokolwiek, z marszu idzie-siada, jakby nic na fotelu nie leżało.
Nawiązał się między nami dialog następujący:
- Przepraszam, usiadła pani na moim plecaku...
- Tak
- Dlaczego?
- Bo leżał.
- ...proszę wstać, to go zabiorę.
Wstała, zabrałam (akurat w środku tylko bluza i portfel, nic do uszkodzenia), kobieta usiadła, odzywa się do mnie:
- Następnym razem pamięta pani, że na fotelu się nic nie kładzie. Fotel od siedzenia jest.
Cóż, rację poniekąd miała, nie ma sensu się kłócić. Wysiadła jakieś 4 przystanki później. Miejsca wolne nadal były.
Ocena:
46
(164)
Komentarze