Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#7361

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuje obecnie jako kierowca w hurtowni spożywczej. Do moich obowiązków, oprócz dostawy towaru, należy także m.in. pobieranie pieniędzy od Klientów którzy mają wypisane FV gotówkowe. Trasę obecną przejąłem rok temu od kolegi, który narzekał na prawie każdego Klienta z tego miasta. Dlatego jadąc pierwszy raz byłem nastawiony na wielkie kłopoty, kłótnie, złośliwe uwagi itp.

Tego dnia (czwartek) wszystko szło dobrze, Klienci nieco zdziwieni zmianą kierowcy, mimo wszystko byli normalni, wręcz mili, ale czekało mnie spotkanie z "Piekielnym Klientem", którego mi opisano jeszcze w Firmie jako "trudnego i drażliwego".

Duży sklep w centrum, połowa całej dostawy dla tego Klienta, faktura na 6 tysięcy. Wszedłem do sklepu, przedstawiłem się i usłyszałem że mam wjechać w podwórko. Kiedy już zdjąłem towar (25 koszy po jakieś 15 kg każdy) zobaczyłem, że przy wadze stoi dziewczyna, która ma sprawdzić (zważyć) towar. Wziąłem więc pierwszy pojemnik i wstawiłem na wagę, mówiąc ile należy odjąć na jego ciężar. I tak praca szła sprawnie, kiedy przy około 15 koszu wszedł z podwórka mężczyzna około 50-ki i stając pod ścianą zaczął mi się badawczo przyglądać. Że nie odzywał się słowem, a ja nie mam zwyczaju wnikać kto jest kim w danej Firmie, bo mnie to nie interesuje, dokończyłem ważenie towaru. Po czym dziewczyna dała mu papiery ze słowami: Szefie, zgadzało się.

Nastąpił "klasyczny" dialog Klienta ze mną:
[Szef] - Zgadzało się? Dziwne. I towar nie pomylony?
[Ja] - Czasami jak pakuje nowy magazynier to są pomyłki.
[Szef] - A dlaczego pan sam ważył? Przecież ona jest od tego żeby przyjąć i sprawdzić?
[Ja] - Chciałem pomóc żeby sprawnie poszło. Nie wiedziałem że nie mogę (Klienci czasami mają fobie, że każdy kierowca to złodziej i coś ukradnie z towaru).
[Szef] - Nie, no absolutnie mnie pan zaskoczył.
[Ja] - Czy będzie Pan płacił dzisiaj, bo jeśli tak, to pójdę do auta po KP.
Klient wyraźnie zmienił się na twarzy po tych słowach, jakby się wkurzył, ale spokojnie zapytał:
[Szef] - czy będzie pan w X jutro także?
[Ja] - Tak. Jutro też mam tu Klientów. Ale dopiero około 10 rano, bo będę jechał z Y.
[Szef] - A czy mógłby Pan podjechać jutro do mnie po pieniądze? Dobrze?
[Ja] - (nie widząc problemu, FV i tak 3 dniowa) Będę na pewno.

Na drugi dzień o 10:15 wjechałem na podwórko Klienta i zaraz po wejściu zauważyłem Klienta rozmawiającego z kimś. Powiedziałem "Dzień Dobry", ale nie zostałem zauważony, więc czekałem spokojnie pod ścianą na koniec rozmowy. W trakcie z biura sklepu wyszła kobieta i zapytała kim jestem. Przedstawiłem się i powiedziałem, że jestem umówiony na dziś po płatność. Zarówno kobieta (po chwili okazało się że Szefowa) jak i Klient (Szef), który mnie usłyszał, patrzyli na mnie z takim połączeniem zdziwienia i pozytywnego zaskoczenia, że zacząłem się zastanawiać, co ja takiego powiedziałem, może bredzę ...?

[Szefowa]- Oczywiście, proszę, już daję pieniążki.
[Ja] - Proszę KP, a ja przeliczę w tym czasie. Zgadza się.
[Szef] - (do Szefowej) Pan jest pierwszym kierowcą z W, który dotrzymał słowa i przyjechał jak obiecał.
[Ja] - Zawsze dotrzymuję słowa.
[Szef] - (do Szefowej) A wiesz, wczoraj jak pojechałem do domu na chwilę i Agata była sama to Pan jej cały towar przeważył!
[Szefowa] - No nie. Niech pan tu poczeka.
Schowałem pieniądze, zebrałem kopie FV i zacząłem rozmowę z Szefem sklepu, z której wywnioskowałem, że to normalny człowiek, któremu mój kolega robił łachę, że przyjedzie po pieniądze, często miał pomylony towar i to z takich niesnasek przylgnęła do niego łatka "Piekielnego" i trudnego.
Po chwili wróciła Szefowa, wręczając mi gorącego kurczaka z rożna w firmowej torbie, życząc udanego dnia i smacznego śniadania.

Cały rok pracy na tej trasie tylko potwierdził moje pierwsze spostrzeżenia, że podchodząc normalnie i z kulturą do Klienta, w 85% przypadków możemy liczyć na to samo.

miasto koło Piotrkowa

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1154 (1302)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…