Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#73697

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Mój bratanek jest tegorocznym maturzystą.Z okazji egzaminów już od roku obdarowywany był rozmaitymi kompendiami wiedzy, repetytoriami i słownikami przez bliższą i dalszą rodziną.

Po maturze odłożył kilka. które chciał zachować,a resztę dobrodziejstwa przekazał swej matce do rozdysponowania. I tak kilka wylądowało u dzieci przyjaciół i rodziny, kilka zaś moja bratowa wystawiła za jakieś dość symboliczne pieniążki na alledrogo.

Dwa słowniki zostały zakupione przez użytkownika o jakże wiele mówiącym nicku typu adamCH, który radośnie zapłacił za przesyłkę 2 dość ciężkich książek tak jak za jedną( sam sobie tę sumę wykalkulował i wpisał do przelewu)i nie reagował na maile bratowej,że to ciut za mało.

Dziewczyna machnęła ręką, stwierdziła,że się nie będzie o te parę złotych handryczyć - po prostu wyśle ekonomicznym i przystąpiła do pakowania książek.
Pech chciał,że do stołu, na którym rozłożyła się z kopertami i druczkami szedł mój brat dzierżący dzbanek świeżo zaparzonej kawy, co by ja miło wypić ze swoim kochaniem.A że nieprzytomny porannie był to się o własne nogi potknął i i zawartość naczynia chlusnęła na stół.

Bratowa chwyciła słownik leżący na wierzchu, bo dolny zdążył już "napić się kawy". A że książka drukowana w UK w miękkiej okładce i na cieniutkim papierze, to piła jak bibuła i zrobił się z niej totalny destrukt z posklejanymi, pofałdowanymi kartkami.

Bratowa najpierw obsabaczyła swego ślubnego,a potem siadła do komputera i opisała kupującemu zaistniałą sytuację, kajając się gorąco i prosząc o dane do przelewu w celu zwrotu pieniędzy,zaś drugą książkę wysłała.

Po 3 dniach dostała sms z pytaniem "Gdzie drugi słownik?". Oddzwoniła więc i raz jeszcze przepraszając zaczęła tłumaczyć wszystko od nowa, ponieważ klient twierdził,że żadnego maila nie dostał.Po kilku słowach zaczął jej przerywać powtarzającym się tekstem :"Chcem mojom ksiązke. Nic mnie nie obchodzi", następnie zaczął jej zarzucać kłamstwo i oszustwo ("Na pewno Pan sprzedała tą książkę komuś innemu- ja to wiem"),straszył sądem, policją i ogólnym Armagedonem,a na koniec gdy mówiła o zwrocie pieniędzy, rzucił słuchawkę.

Po pracy bratowa sprawdziła skrzynkę, odszukała wysłanego maila, wysłała do gościa kopię, jeszcze raz przeprosiła, ponowiła ofertę zwrotu pieniędzy bądź też wyboru innego słownika z posiadanych zasobów.

Trzy godziny później dostała maila od alledrogo z informacją o rozpoczęciu sporu, ponieważ kupujący twierdzi,że został oszukany, ona ignoruje jego próby kontaktu i nie chce mu zwrócić pieniędzy za książkę, której nie otrzymał.Zdziwiła się lekko,ale odpisała przedstawiając swój punkt widzenia i podkreślając,że od początku czuła się w obowiązku zwrócić pieniądze kupującemu, tylko nie miała i nie ma jak-bo nie posiada jego nr konta.

Po ok tygodniu przyszedł od klienta dane do przelewu i to mailu opatrzonym re: na jej wcześniejsze, których rzekomo nie dostawał.

Co nieco zdrowia straciła, bo to człowiek wrażliwy i uczciwy, który od siebie dołoży niż kogoś oszuka,ale ma nauczkę co by się z osobnikami nie zadawać, co są Ch... i nawet się z tym nie kryją :-D

Pieniądze przelała. Spór wygasł jako nierozstrzygnięty.

zakupy przez internet/pechowy sprzedający/dziwny klent

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 80 (156)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…