Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#73783

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jakiś czas temu zaadoptowaliśmy z chłopakiem psa. Tak się nieszczęśliwie złożyło, że nasza poprzednia sunia zachorowała ciężko i odeszła z tego świata. Doszliśmy do wniosku, że życie w pustym domu, bez czworonożnego przyjaciela jest nie do zniesienia.

I tak pojawił się u nas Bary. Jest to młody, ciekawy świata szczeniak, ważący 30 kilo. Lubi się bawić, szczekać i ogólnie jest super fajny. Ma tylko jeden feler, a mianowicie jest przeraźliwie chudy. Wystają mu żebra, widać kręgosłup. No generalnie kościak z niego. Jesteśmy w trakcie robienia badań wszelkiej maści, ale istnieje prawdopodobieństwo, że po prostu ma bardzo wrażliwy żołądek. W związku z tym może jeść tylko jeden rodzaj karmy.

Na początku jeszcze tłumaczyłam ludziom na ulicy, że psa nikt nie głodzi, a wręcz przeciwnie, odżywia się lepiej niż niejeden człowiek. Potem mi się odechciało. Gadanie ludzi mnie już nie przejmuje, ale bardzo wkurza mnie kiedy ktoś go dokarmia.

Ostatnio musiałam Barego zostawić pod Tesco. Przypięłam go w miejscu przeznaczonym do zostawiania psów i poszłam na zakupy. Gdy wychodziłam, zauważyłam jakąś kobietę, która dokarmiała mojego psa karmą z puszki typu Tesco value. Po chwili osłupienia wydarłam się:

- Co pani robi?!- kobieta podskoczyła, ale po chwili zaczęła swoją litanię.
- Ten pies taki chudy, głodzisz go smarkulo!! Jedz pieseczku, jedz chudzino. Ja po policję zadzwonię!!! - to już wykrzyczała w moim kierunku. Jak to przy takich sytuacjach w koło zebrał się spory tłumek ludzi.
- A dzwoń kobieto - powiedziałam - pies niedawno do nas trafił z fundacji...
- To mu jedzenie nie zaszkodzi - nie dała mi skończyć zdania - tam też psy głodzą... jedz biedulku...
- Owszem zaszkodzi, bo może być uczulony na zboża - odpowiedziałam, próbując dostać się do swojego psa. Babun jednak zastawił mi drogę.
- Fanaberie - wysyczała.

Tutaj moja cierpliwość się skończyła i powiedziałam, że jeśli się nie przesunie, to ja ją odsunę. Za kudły. Koniec końców odepchnęłam babsko i zabrałam psa, dochodząc do wniosku, że nie będę się dalej z debilką awanturować.

Niestety tak jak przewidywałam mniamniusia karma z puszki psu zaszkodziła. Resztę niedzieli spędziłam na dworze patrząc jak pies się męczy fajdając wodą i rzygając, a potem w poczekalni u weta, czekając na lek przeciwbiegunkowy i przeciwwymiotny.
Puenty nie będzie bo nie wiem jak spuentować taki poziom głupoty u drugiego człowieka.

PS. Uczymy psa nie brania żarcia od obcych, ale jeszcze nie ogarnia do końca tematu.

Psisko

Skomentuj (40) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 245 (277)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…