Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#74099

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Klientów dzisiaj mało, więc wspominam sobie piekielne historie z mojego życia, a co lepsze przepisuję na Piekielnych, ku - mam nadzieję - Waszej uciesze :)

Są takie dni, kiedy wyglądam bardzo młodo (czyt. kiedy się ogolę).

Około 2 miesięcy temu, w jeden z takich dni zaszedłem do sklepu w centrum miasta. Od wejścia przywitał mnie uśmiech pani [E]kspedientki, będącej w wieku produkcyjnym niemobilnym. Jako, że byłem jedynym klientem, zbliżyłem się do lady i odwzajemniając uśmiech rzekłem:

[J] - Dzień dobry, marlboro zielone poproszę.

W tym momencie twarz obsługującej mnie kobieciny, z wyrazu "Witaj młody człowieku, w czym mogę ci pomóc?" zmieniła się w typowe "Spłoniesz w piekle ty i ten, kto cię spłodził". Tonem adekwatnym do wyrazu twarzy odfuknęła, bo prośbą tego nie nazwę:

[E] - Dowód.

Podałem więc jej plastik. Zlustrowała go dokładnie, w tym również krawędzie (aha), kilkanaście razy porównała zdjęcie z moją facjatą, po czym wykrzyknęła:

[E] - Aha! Tu cię mam! - po czym wrzuciła dokument do szuflady kasy.

[J] - Co pani robi? - zapytałem z wyłączeniem sugestii oddania mi dowodu, co w tej sytuacji wydało mi się bezsensowne.
[E] - Nie oszukasz mnie! Dowód jest podrobiony!

Nauczony zachowania spokoju w takich sytuacjach, odparłem grzecznie:
[J] - Nie, nie jest. Jeśli nie chce mi pani nic sprzedać, proszę o swój dowód, zakupy zrobię gdzieś indziej.
[E] - Nic ci nie oddam, poczekasz sobie na policję! - wykrzyknęła wręcz z dumą w głosie.

Aż szkoda mi klawiatury w firmowym laptopie, na opisywanie jej zachowania, przez całe półtorej godziny oczekiwania na patrol. W skrócie: wszystkie moje argumenty - że spieszę się do pracy, że za coś takiego może ponieść konsekwencje oraz żeby się zastanowiła, czy to w ogóle ma sens - zbywała wypowiedzą typu "ja przestępcom nie odpuszczam!", czasem dodając groźby, w rodzaju "ja znam proboszcza, już ja ci załatwię że cię z tego nie rozgrzeszy!".

Tak naprawdę mogłem wejść za ladę i odebrać dowód siłą, ale po co robić sobie problemy? Czekałem więc na patrol, zastanawiając się, ile czasu jeszcze stracę, próbując wytłumaczyć mundurowym całą sytuację. Każdy, kto miał styczność z tą instytucją na terenie naszego kraju ten wie, jak często podczas zeznań "na gorąco" policjanci nie pojmują opisywanych zdarzeń i prawie zawsze zrozumieją coś nie tak, lub nie zrozumieją wcale.

Tego dnia jednak nie wszystkie gwiazdy były przeciwko mnie. Na parking pod sklepikiem zajechał nieoznakowany patrol, z którego wysiadło dwóch policjantów, moich dobrych znajomych jeszcze z poprzedniej pracy.

Dowód odzyskałem, pani ekspedientka została, z tego co wiem, ukarana. A do pracy i tak się spóźniłem.

sklepy

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 299 (329)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…