Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#74105

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zdarzało mi się jeździć busem, z mojego miasta do miejscowości oddalonej o jakieś 40 kilometrów. Moje "wyprawy" odbywały się dosyć często, bo raz w tygodniu, w dwie strony.

Powiedzmy więc coś o stałym Panu [K]ierowcy. Pan Kierowca był człowiekiem neutralnym. Ani nie był gburem, ani też nie był specjalnie miły. Miał jednak skłonność do niebezpiecznej jazdy. "Czym się ona objawiała?", spytacie.

Otóż rzeczony Pan lubił rozpędzać się na dziurawej, jednopasmowej drodze do prędkości przekraczającej 100 kilometrów na godzinę. Zaznaczam, że droga swego czasu była naprawdę fatalna - koleiny + ubytki w nawierzchni. Przez jazdę ok. 10-kilometrowym odcinkiem takiej drogi czułem się, jakbym przekroczył naszą wschodnią granicę.

I właśnie na tym odcinku Pan Kierowca lubił puszczać kierownicę, trzymając przez cały czas gaz, po czym odkręcać sobie 2 litrową butlę coli/oranżady i przez kilkanaście sekund nachylać ją oburącz w stronę otworu gębowego w celu konsumpcji.

Kilka razy upominałem go, że to chyba nie jest zbyt bezpieczne, ale nie reagował udając, że tego nie słyszy. Notabene takie sugestie kierowali często w jego stronę również inni pasażerowie. Bezskutecznie.
Kilkukrotnie o włos mijaliśmy pojazdy jadące z naprzeciwka, bo busa znosiło na lewą stronę.
Podczas któregoś z kolei kursu, gdy na najbardziej dziurawym odcinku drogi Pan przekroczył magiczne 110 km/h, zagadałem do niego:

[J] - Przepraszam, może pan nie pić w czasie jazdy? To niebezpieczne
[K] - ... (cisza)
[J] - Słyszy pan? Nikt się nie obrazi, jak na którymś przystanku pan się zatrzyma i napije, ale proszę nie robić tego w czasie jazdy.
[K] (po zakręceniu butelki) - Daj se spokój.
[J] - Wie pan co? Ja rozumiem że każdy musi pić, ale co się stanie jak pana zniesie na przeciwny pas?
[K] - Mówię daj se spokój to się czepiasz. Jeździłeś kiedyś gówniarzu, że mnie pouczasz?
[J] - Jeszcze nie, ale jadąc tym busem powierzam panu swoje życie. Jak się pańskie dla pana nie liczy to chociaż o innych pomyśl.
[K] - A spierd*laj - wypowiedział się, po czym ostentacyjnie znów sięgnął po colę.

Tego mi było trochę za wiele. Wyciągnąłem telefon i nagrałem sobie, jak kierowca puszcza kierownicę, licznik pokazuje ponad stówę, a bus trzęsie się na nierównej nawierzchni. Po powrocie do domu wysłałem film mailem do jego firmy przewozowej, wraz z opisem całego zajścia oraz informacją, że takie sytuacje powtarzają się przy każdym kursie. Żebym nie został spławiony formułką kopiuj-wklej typu "przepraszamy[..]dołożymy wszelkich starań[...]", zacytowałem w mailu kilka przepisów, dotyczących chociażby narażania zdrowia i życia pasażerów lub innych użytkowników drogi.

Dosyć szybko otrzymałem odpowiedź, która mnie zaskoczyła. Nie przytoczę jej teraz dokładnie, bo a) jestem w pracy i b) miało to miejsce ponad rok temu.
W każdym razie prezes (wow!) firmy bardzo przeprosił za sytuację, zapewnił, że kierowca otrzyma upomnienie oraz poprosił mnie o podanie danych i numeru konta dowolnej fundacji/domu dziecka/schroniska, na które trafi 500 złotych, potrącone z najbliższej wypłaty kierowcy.

Fakt, miałem dylemat. A nuż człowiek ledwo wyciąga do pierwszego, ma rodzinę na utrzymaniu?
Stwierdziłem jednak, że za takie chamstwo, oraz dosłownie narażenie życia wielu ludzi, zgodzę się na taką karę dla kierowcy. Przekazałem w odpowiedzi wszystkie dane pewnej instytucji, która miała otrzymać wspomniane pieniądze. Oczywiście, dostałem potwierdzenie wpłaty na wskazaną przeze mnie instytucję.

Oceniajcie moją decyzję jak chcecie.

Teraz drugi akt piekielności:

Mus to mus, trzeba było znów dostać się do drugiego miasta. W tym czasie prawa jazdy jeszcze nie posiadałem, a to była jedyna firma, której busy odbywały odpowiednie kursy między tymi miejscowościami.

Gdy na "postój" zajechał znajomy mi bus, razem z innymi pasażerami, ustawiłem się w kolejce po bilety. Widząc mnie, kierowca krzyknął do mnie:

[K] - Ty mały chu*u nie wsiadasz! Przez ciebie mam problemy!
[J] - A inni mogli mieć przez pana - zdążyłem powiedzieć, zanim zamknął mi drzwi przed nosem.

Z tego co wiem od znajomego, Pan Kierowca nadal pijał colę w dowolnym momencie jazdy. Wciąż w tak samo niebezpieczny sposób.

Po ponownej skardze, nad którą nie chcę się już rozwlekać, Pan Kierowca został zwolniony dyscyplinarnie. Dodatkowo właściciel firmy zaoferował mi bezpłatne przejazdy na "mojej" trasie. Nie pamiętam już dokładnie, ile czasu miałyby one trwać, ale w przedziale 3-6 miesięcy. Odmówiłem, gdyż krótko po złożeniu skargi nie musiałem już jeździć do drugiego miasta, poza tym zdałem egzamin na prawo jazdy.
Zaproponowałem natomiast obniżenie cen biletów.

Cóż, nie każdy umie uczyć się na błędach. Dobrze, że mam już własny środek transportu.

busy

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 312 (328)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…