Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#74140

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kuzynka musiała w zeszłym tygodniu wyjechać do naszego zachodniego sąsiada. Pociąg jej wyszedł dość drogo, autobusem stara się nie jeździć,gdy nie musi ( ma chorobę lokomocyjną), namówiłam ją więc na skorzystanie z blablajacego portalu oferującego wspólne przejazdy.

Udało się jej wyszukać pasujący pod każdym względem (data, godzina, kierunek- docelowo inny, ale przez miasto odwiedzane przez kuzynke) przejazd za godziwe pieniążki; pełni szczęścia dopełnił fakt,że przemiły kierowca obiecał zarezerwować jej miejsce z przodu, jako ,że była pierwsza osoba, która skorzystała z jego propozycji.

W wyznaczonym dniu, dojechała na miejsce zbiórki kilkanaście minut przed wyznaczona godziną odjazdu, która przeminęła, a kierowcy- brak. Po półtorej godziny zadzwoniła do niego, na co usłyszała już nie takie miłe"Pani czeka!"Czekała więc kolejne 1,5 godziny.

Kiedy wreszcie przyjechał, okazało się,ze obiecane miejsce jest zajęte przez jakiegoś pana, kuzynka została więc pospiesznie upchnięta z tyłu koło miłej dziewczyny, która podróżowała do tego samego miasta i punktu (dworzec). Okazało się,że samochód budził swym wyglądem pewne wątpliwości, na domiar złego kierowca cały czas palił podczas podróży, nie korzystając z wentylacji,a na grzeczna prośbę o zaprzestanie- warknął:"Moje auto-moje fajki".W tej miłej atmosferze kuzynka oćpana tabletkami przeciw chorobie lokomocyjnej zasnęła.

Obudziła się już na przedmieściach miastach, do którego zmierzała;jak się okazało facet z przodu też.Z jego powodu krążyli ok godziny po uliczkach, by zawieźć go pod wskazany adres.

Po odstawieniu pana z przodu, kierowca zrobił się bardzo niecierpliwy i jeszcze bardziej niegrzeczny.Chciał wysadzić obie dziewczyny na tym samym osiedlu,co pasażera (drugi koniec miasta w stosunku do dworca), pokrzykując na nie ,że stracił już dużo czasu, a po tym mieście ch....o się jeździ.

Kiedy sie uparły,że ma je dowieść na umówione miejsce, ruszył wreszcie z pianą i przekleństwami na ustach. Jechał bardzo nerwowo, skręcając np na prawo zamiast w lewo (mimo wyraźnych rad GPS),a winą obarczając pasażerki.

Kiedy wreszcie zamajaczył na horyzoncie budynek dworca, wyrzucił je praktycznie z auta, za przejazd żądając 2 x tyle, co było umówione. Zapłaciły z niesmakiem, bo mogły stracić bagaż.

Do Polski kuzynka wróciła autobusem.Bez przygód.Mnie trochę głupio,że ją namówiłam na plaplaauto,ale sama korzystałam już z tego portalu parę razy i wszystko było ok.
Ot pech chyba.

wspólne przejazdy

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 81 (151)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…