Właściciele psów, temat rzeka.
Pojechaliśmy z wizytą do rodziny, a że w pobliżu mamy krewnych więcej, to w niedzielne przedpołudnie idziemy sobie z dzieckiem w wózku do rodziny z sąsiedniego "miasteczka". Przechodzimy niedużą uliczką koło wytwornej willi typu rezydencja, gdzie poprzedniego dnia musiała być gruba impreza, czego dowodem są STERTY jednorazowych naczyń i flaszek przed OTWARTĄ NA OŚCIEŻ BRAMĄ. Z tejże bramy wypada spory doberman, który rzuca się na żonę i dziecko. Udało mi się je zasłonić, stajemy, żeby psa nie prowokować, krzyczę, bo co mam robić, coś w stylu "Niech ktoś zabierze to bydlę". Na balkonie pojawia się zaspana niedojda w samej bieliźnie, anemicznie wołając "pieseczka" - Dzidek, do domu. "Piesek" wrócił.
Uspokojeni, idziemy dalej, a dosłownie po chwili ten cholernik pędzi za nami. Wkurrrr już na maksa wołam do tego debila, żeby zabrał zwierza, bo zaraz będzie grana policja. Bo skoro "pieseczek" wrócił, to koleś też, najwidoczniej do odsypiania kaca. A brama niech sobie stoi rozwalona, a co. Komu to szkodzi?
I pomyśleć tylko, że uliczką mogła żona iść sama. Albo jakieś dzieciaki, nie daj Potworze Spaghetti, biec. Albo jechać na rowerach.
Pojechaliśmy z wizytą do rodziny, a że w pobliżu mamy krewnych więcej, to w niedzielne przedpołudnie idziemy sobie z dzieckiem w wózku do rodziny z sąsiedniego "miasteczka". Przechodzimy niedużą uliczką koło wytwornej willi typu rezydencja, gdzie poprzedniego dnia musiała być gruba impreza, czego dowodem są STERTY jednorazowych naczyń i flaszek przed OTWARTĄ NA OŚCIEŻ BRAMĄ. Z tejże bramy wypada spory doberman, który rzuca się na żonę i dziecko. Udało mi się je zasłonić, stajemy, żeby psa nie prowokować, krzyczę, bo co mam robić, coś w stylu "Niech ktoś zabierze to bydlę". Na balkonie pojawia się zaspana niedojda w samej bieliźnie, anemicznie wołając "pieseczka" - Dzidek, do domu. "Piesek" wrócił.
Uspokojeni, idziemy dalej, a dosłownie po chwili ten cholernik pędzi za nami. Wkurrrr już na maksa wołam do tego debila, żeby zabrał zwierza, bo zaraz będzie grana policja. Bo skoro "pieseczek" wrócił, to koleś też, najwidoczniej do odsypiania kaca. A brama niech sobie stoi rozwalona, a co. Komu to szkodzi?
I pomyśleć tylko, że uliczką mogła żona iść sama. Albo jakieś dzieciaki, nie daj Potworze Spaghetti, biec. Albo jechać na rowerach.
właściciele psów
Ocena:
173
(235)
Komentarze