Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#74265

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Znowu służba zdrowia. Tym razem z drugiej strony biurka.
Mam przed sobą komputer ze specjalnym oprogramowaniem do rejestracji pacjentów. Był skonstruowany w ten sposób, że niestety metoda "pani mnie wciśnie" nie działała.

Codziennie przychodzili różni pacjenci. Jeden zgodził się na daleki termin inny nie. I tu zaczynało się:
- zastraszanie: już tu nie pracujesz.
- groźby: wpisz mnie, bo pójdę na skargę i koniec twojej pracy
- wrzaski i krzyki : jak wyżej
Zdarzało się trzaskanie drzwiami, aż raz pękła szyba.
Kultura w narodzie... Nie ma co.

Młoda byłam i naiwna, każdemu chciałam pomóc i zdarzało się, że jak ktoś płakał, błagał, słaniał się, to dzwoniłam do lekarza i prosiłam o przyjęcie poza kolejnością czy w danym dniu. No i co? 9 na 10 takich sytuacji okazywało się, że ludzie wcale nie potrzebowali pomocy, chodziło naprawdę o bzdury, które mogły poczekać kilka dni. Najgorsze było to, że ci wszyscy ludzie byli przyjmowani, a dla tych, którzy naprawdę potrzebowali pomocy, nie było już miejsca.

Codziennie po kilka razy telefon od obrażonego lekarza: "już mi nie rejestruj, już dużo mam". A jak rejestrowałam? To dywanik u naczelnej, bo przecież lekarz nasz pan i nie wolno się sprzeciwić.

Po 2 latach pracy byłam już równie niemiła, co panie rejestratorki z Waszych opowieści, bo już mi się nie chciało, a za każdy miły gest i pomoc i tak dostawałam op....dol.
Aha, a odbieranie telefonów, to temat na osobną historię.

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 196 (228)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…