Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#74611

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wczoraj przeszłam przez apogeum wkurzenia level master. I niestety moja cierpliwość i opanowanie dobiegły końca. Postanowiłam, że nie będę dłużej tego znosić i się wyprowadzam. A może do początku..

W poniedziałek Gwiazda plus jej koleżanka poszły gdzieś na nocne schadzki. Nie interesuje mnie gdzie, po co ani z kim. Ja już smacznie sobie spałam bo wypiłam 3 piwa i sen wołał do łóżka. O godzinie 4 obudził mnie hałas dobiegający z korytarza. Krzyki, śmiechy. Wstałam sprawdzić co się stało, a to panny wróciły podpite. Wku..iona na maksa poszłam się położyć i ponownie próbowałam spać. Nic mi to nie dało, bo chwilę później przyszło dwóch typów – jeden, który jeszcze ostatnio był „złamanym kutasem” i jego kolega. Ujmę to tak : śmiechom nie było końca więc generalnie miałam pospane.

Wstałam z łóżka z braku lepszego pomysłu po 5. Zaczęłam się ogarniać w pokoju, bo przecież Gwiazda przepaliła żarówkę w łazience ( a kiedy powiedziałam, że ma kupić następnego dnia usłyszałam „oo..ale ja nie wiem jaką!!” – bez komentarza.. ). Kiedy skończyłam poszłam do łazienki, żeby umyć ręce i zęby. I tak wlazłam, drzwi otwarte, ja na wpół przytomna i wku..iona jednocześnie. Nagle słyszę głos „ Nie no spoko, mnie tu wcale nie ma”- odskoczyłam jak oparzona. Na kiblu siedział jakiś gość i się centralnie załatwiał. Nie zareagował na to, że drzwi do łazienki mu się otwierają, że ktoś wchodzi. NIC ! Zamknęłam drzwi rzucając paniami na „K” i weszłam do kuchni. Na kolanach „złamanego kutasa” siedziała Gwiazda i próbowała się schować za włosami, żeby jej widać nie było. Gość do mnie „ A co Ty taka wkur..ona od samego rana ?”. Nosz kur.a ! Rzuciłam „ Bo nie śpię kur.a od 4, wiesz?”. Nastała cisza. Ogarnęłam kuwetę kota i wyszłam do pracy trzaskając drzwiami.

W pracy próbowałam ogarnąć ten poranek i to co właśnie miało miejsce, ale jakoś ciężko było mi to zrozumieć. Kiedy ja miałam urlop szanowałam fakt, że ona pracuje i nikogo do siebie nie zapraszałam ani nie urządzałam z domu chlewu. Pomijam fakt jak wygląda aktualnie nasza kuchnia, a łazienka pewnie jeszcze gorzej – ciężko opisać, bo nie ma światła.

Zaczęłam w pracy od rana szukać ofert kawalerek. Będę płacić więcej, ale cholera – będę mieć spokój!
Znalazłam jedną ofertę, ale zero odpowiedzi. Najwyraźniej nieaktualne. Zdążyłam się pożalić kolegom, że mieszkania szukam, że facet nie odbiera itd. Itp. A później weszłam do biura i wlazłam znowu na portal znany z ogłoszeń różnej maści. Chwilę wcześniej dodano ogłoszenie. Lokalizacja świetna , koszty w miarę normalne– wzięłam telefon i dzwonię. Uprzejma Pani powiedziała, że jasne, że super. Że jak z kotem to może być problem, że ona skontaktuje się z właścicielką i oddzwoni do mnie z informacją. Ok.

Wróciłam do domu w którym zastałam dwójkę obcych mi ludzi, a Gwiazdy nigdzie na horyzoncie nie było. Zrobiłam sobie obiad i poszłam z herbatą do pokoju. Zdążyłam walnąć się na łóżko, zadzwonił mój telefon. Serce zaczęło mi bić szybciej. Zadzwoniła Pani umówić się na oglądanie mieszkania ! Podałam swoje dane, ponownie zadane zostało mi pytanie z kim miałabym ewentualnie tam mieszkać ( no z kotem ! )i jutro (czyli dziś jesteśmy umówieni na danej ulicy, żeby to mieszkanie obejrzeć. Uśmiechnęłam się sama do siebie i z nadzieją czekam na to spotkanie.

I teraz piekielność z mojej strony jest taka:
Jako, że nie ma mnie nigdzie w papierach najmu nie mam obowiązku meldować się miesiąc wcześniej, że się wyprowadzam. Nie widnieję na żadnych dokumentach, nie mam tam meldunku ani umowy bo najemcą jest Gwiazda. Nie dopisywano mnie nigdzie ani nie dawano mi nic do podpisu. Tyle dobrego, że mogę się w każdej chwili spakować i wynieść.

Także miałam cierpliwość przez 10 miesięcy, ale wszystko ma swoje granice, a ja nie mam zamiaru z takim nieodpowiedzialnym człowiekiem dalej mieszkać. Jakbym chciała mieszkać bez rodziców, żeby imprezować to zamieszkałabym ze studentami. Najbardziej mnie uderza fakt, że jak popatrzyłam w tym mieszkaniu co mam do zabrania: wiecie chodzi mi o naczynia z kuchni czy nawet głupią szczotkę do zamiatania – to Gwiazda zostanie z niczym. Ale to nie moja rzecz. Skoro jej priorytetem jest najpierw impreza, a później kupowanie czegoś do domu to już nie mój problem. Zawsze się ze mnie śmiała, że kupuję sobie jakieś miski, talerzyki, noże. No to teraz zobaczymy kto się będzie śmiał.

Oczywiście poinformowałam ją wczoraj, że się wyprowadzam. Usłyszałam właśnie, czy zdaję sobie sprawę z tego, że umowę muszę wypowiedzieć w ciągu miesiąca. Zaśmiałam się tylko i zapytałam „ Jaką umowę ? Tą umowę Twojego najmu ? Mi nic do tego. "Zapytała mnie jeszcze, czy wkurzyłam się o "wczorajszą imprezę" i "dobrze wiem, że takie imprezy się zdarzają" !!! Ponadto Gwiazda stwierdziła, że to "nie jest rozmowa na teraz" i wyszła z kuchni zostawiając mnie z gotującym ryżem. Najwyraźniej nie zdaje sobie sprawy z tego, że my już nie mamy o czym rozmawiać.

Kolejna piekielność z mojej strony: Z dniem 1 września Gwiazda ma jechać z pracy na kurs z pracy na 3 miesiące. Więc myślała, że skoro ja zostanę w tym mieszkaniu to będzie miała gdzie wracać. Wiecie – będzie opłacać czynsz i koszty jak na weekendy będzie zjeżdżać byleby nadal mieć to mieszkanie. W chwili kiedy ja się wyprowadzę ma nikłe szanse na taką możliwość. Tylko wiecie? Mam to gdzieś. Nie szanuje ani mojej prywatności, ani mojego czasu, sprzątania czy przedmiotów. Dlaczego ja wiecznie mam być miękka? Skoro taka jest inteligentna, znana wszędzie i w ogóle. a nie potrafi zmienić żarówki, naprawić rolety czy ogarnąć czegokolwiek w domu – to już nie jest moja sprawa. Mam to gdzieś, bo przez 10 miesięcy myślałam "a nuż się ogarnie, w końcu ma 23 lata". Ale nie. No to trudno.

Osobiście czekam na godzinę 15:30 żeby wsiąść w autobus, dotrzeć do mieszkania, nakarmić kota i iść na spotkanie w sprawie kawalerki. Trzymajcie za mnie kciuki, żeby mi się udało. Chcę się uwolnić od toksycznej współlokatorki. Bo ja już po prostu wysiadam. Wiem, powinnam zrobić to już dawno, ale zawsze trzymały mnie finanse. Walić to. Za święty spokój jestem w stanie zrezygnować z pewnych przyjemności i płacić więcej.

współlokator mieszkanie

Skomentuj (33) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 224 (336)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…