Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#74745

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Od dawna czytam piekielnych, a od pewnego czasu sytuacje z piekła rodem występują w moim życiu jak grzyby po deszczu.

Sytuacja z okresu wakacyjnego, kiedy to doubleD zachciało się wakacji...

Mam ja lubego. Luby ma przyjaciół. W życiu codziennym, kiedy się spotykaliśmy na kilka godzin, nie miałam im nic do zarzucenia, nie mniej jednak, wspólne, zawrotne dwa dni, pozwoliły mi na zmianę poglądów o 180 stopni.

Akcja dzieje się w jednej z europejskich stolic.

Piekielność nr 1 - poranek dzień pierwszy.

Dnia poprzedniego wieczorem, zostało ustalone, że wstajemy około 8, ogarniamy się, idziemy coś zjeść i niczym psy gończe podczas obławy rzucamy się na podbój miasta. O ja naiwna, sama wstałam, zwlekłam lubego, wychodzimy z naszego pokoju (godz ok. 9.15), i... No, właśnie... Całe towarzystwo pochrapuje sobie jeszcze w najlepsze.

Zachwycona nie byłam, ale myślę sobie, każdemu może się zdarzyć. Finalnie udało się ruszyć koło 11.

Piekielność nr 2 - zwiedzanie.

Okazało się, że mamy TYCI inną definicję tego słowa. Ja chciałam zwiedzać miasto wraz z lubym i jeszcze jednym kolegą, reszta bary. Kompromis? Zwiedzali z poczciwym browarem w łapce, uzupełniając zapasy przy każdym sklepie. Picie wina w samo południe przy jednym z głównych zabytków? Frajda, że osz k****.
Do 17 leciały piwa, potem wina, a na koniec palinka z butelki... Moje zażenowanie osiągnęło poziom krytyczny. Zasugerowanie towarzystwu, że chyba sporty pomylili, nie odnosiło żadnego efektu.

Kolega, który miał plany zbliżone do moich, wziął na siebie prowadzenie tejże wycieczki, tj. wyznaczanie kolejnych celi z przewodnika i czytanie krótkiego rysu o każdym z zabytków. O ile towarzystwo początkowo słuchało, o tyle z upływem czasu, nawet jego żona zaczęła rozprawiać ze znajomymi o serialach, jakie to ostatnio oglądała.

Piekielność nr 3 - nocne życie.

Po jakże męczącym dniu, towarzystwo już w doborowym humorze postanowiło udać się na nocny podbój miasta. Ja i luby zostaliśmy bo następnego dnia ruszaliśmy w dalszą podróż, około 700 km dalej.
O godzinie 6.15 rano obudziło nas dobijanie się do mieszkania. Tak, wesoła gromadka zgubiła klucze. Dziewczę weszło z napędem quatro, zawodnik nr 2 ledwo stojąc na nogach, nieco zarzygany, jak się okazało potem zgubił telefon i zawarł bliższą znajomość z tamtejszym panem kloszardem. Zawodnik nr 3 w stanie podobnym do swego poprzednika, kilka godzin później, kiedy budziłam team, okazało się, że ilość przyjętych płynów była zbyt duża i organizm postanowił je z siebie uwolnić... Tak, zsikał się pod siebie. Ostatni, zmykający ten peleton nieszczęść, był w najlepszym stanie i chyba tylko dzięki niemu, udało im się dotrzeć do mieszkania.

Piekielność nr 4 - poranek.

Koło godziny 11.30 mieszkanie miało zostać zdane właścicielowi. Wstałam o 10 wraz z lubym, on poszedł po auto, które zostawiliśmy kilka km dalej i ogarniał nasze bagaże. Ja wzięłam na siebie ogarnięcie towarzystwa, wtedy jeszcze nieświadoma na co się porywam. W salonie pobojowisko, banda zachlaj mordków śpi. Każde z osobna budziłam po 10 razy, zgarnęłam tony kieliszków do zmywarki, posprzątałam butelki i inne śmiecie, wytarłam stoły, blaty itp. Wchodzę do łazienki, śmierdzi jak diabli i coś buczy... Ano, któryś z zbłąkanych jeźdźców postanowił odbyć kąpiel w wannie z hydromasażem tylko... tak, zapomniał do niej nalać wody.

Kiedy całość zespołu stała już na nogach, w miarę kojarząc fakty, poinformowałam ich co zrobili. Reakcja? Brak, a raczej ależ zabalowaliśmy! oh, oh oh! Komentarz z ich strony? Jestem sztywna, dobrze wiedzieć. Luby nie widział nic złego w ich zachowaniu. Czy to ze mną jest coś nie tak, czy kanon zasad wśród ludzi młodych i z wykształceniem wyższym, legł w gruzach? A może to w dzisiejszym świecie ogólnie przyjęty standard, tylko ja jakoś nie zauważyłam tego wcześniej?

Nigdy więcej takich wakacji. Zapytacie dlaczego na nie pojechałam z takimi ludźmi? Bo w życiu codziennym są to mili i ogarnięci ludzie. Nic nie zapowiadało takiej klęski żywiołowej. Uważajcie, zanim sami zdecydujecie się na wyjazd z kimś kogo dobrze nie znacie.

EDIT: Czy ktoś chciałby spać w łóżku, które ktoś wcześniej zasikał? Czy ok, jest niszczenie rzeczy w wynajętym mieszkaniu? Czy jeśli umawiasz się na zdanie tego mieszkania właścicielowi o konkretniej godzinie, to powinno być ono do tego celu gotowe, a Ty ubrany?
Ustalenia były, wcześniej wizja zwiedzania zgadzała się wszystkim, w trakcie zostało to zweryfikowane. Zaproponowane zostało rozłączenie się w trakcie, ale pomysł został odrzucony.

Na co dzień nie jestem abstynentką, lubię się pobawić ale w domu, klubie lub innym miejscu do tego przystosowanym, a nie w wynajętym mieszkaniu, które przy okazji niszczę, bądź w samo południe pod głównym zabytkiem.

wakacje

Skomentuj (52) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 239 (327)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…