Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#7489

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dzisiaj przypomniała mi się chyba najbardziej zakręcona akcja z czasów kiedy pracowałem w ochronie magazynu. Oto ona:

Lipiec 2005, upał +30 *C, mimo żaru z nieba, poszedłem na obchód zewnętrzny wokół magazynu, gdyż na monitorze zauważyłem kobietę spacerującą wokół samochodów wpuszczonych na obiekt. Nie byłoby w tym nic dziwnego, kierowcy czasami przyjeżdżali do magazynu z kimś w kabinie. Jednak zawsze byli informowani, że ta osoba pozostaje w kabinie przez cały czas pobytu kierowcy na terenie obiektu. A tu Pani spaceruje sobie w najlepsze paląc papierosa, mimo że zakazy palenia były tak duże, że chyba widoczne z kosmosu!
Kiedy doszedłem na miejsce, zobaczyłem z przerażeniem, że kobieta nie dość, że w zaawansowanej ciąży, to akurat wdrapuje się (po za tym bardzo sprawnie sic!) na ogrodzenie wspólne z następnym magazynem w miejscu, gdzie płot był pochylony po kontakcie z TIR-em.
Zanim zdążyłem dobiec, Pani pokonała 2,5 metrowy płot zakończony drutem kolczastym i na kolanach zaczęła przemierzać trawnik u naszych kolegów zza płotu. Wywołałem kolegę, by zadzwonił do ochrony drugiego magazynu i powiedział co się stało. Na co usłyszałem, że Pani wspięła się po raz drugi na ogrodzenie po ich stronie ale wylądowała na ,,ziemi niczyjej,, za naszym ogrodzeniem. ,,Ziemia niczyja,, był to ugór schodzący stromo do głębokiego rowu melioracyjnego, w którym zawsze płynęła woda z rzeczki uregulowanej w czasie budowy magazynu. Dodam, że na ,,Ziemi Niczyjej,, stała też stacja trafo i wystawał z ziemi zawór od gazu, niczym nie zabezpieczony, przygotowany pod kolejny magazyn! Pobiegłem zobaczyć co się dzieje, cały czas mając wrażenie, pomijając sprawność fizyczną tej Pani w ciąży, że jej zachowanie odbiega od normy. W trakcie przez radio usłyszałem, że wokół zaworu gazowego płonie ognisko!!!

Zawróciłem więc na wartownie , złapałem gaśnicę, kolega drugą i bijąc rekordy na 400 metrów, pobiegliśmy gasić pożar. Pani w tym czasie minęła nas spokojnie idąc w kierunku wartowni i dalej chyba do głównej drogi. Kiedy zgasiliśmy pożar, nadjechało Pogotowie Gazowe, które wezwał kolega i okazało się, że w sumie to jest bezpiecznie, bo zaślepiona rura gazowa nie miała doprowadzonego gazu. W tym czasie kolega wyprowadził do poczekalni dla kierowców Panią, która bramą wtargnęła na obiekt i zadzwonił po Policję. Okazało się, że Pani jest znana Policji doskonale jako pacjentka Szpitala Psychiatrycznego koło Piotrkowa. Jednak najlepsze było przed nami!

Za kilka dni przyjechał do magazynu Koordynator Ochrony z ramienia magazynu i widząc naszą notatkę służbową z zajścia zaczął się ponoć wymądrzać, że jesteśmy jakimiś pokurczami, skoro nie mogliśmy zatrzymać kobiety. Po wezwaniu na ,,dywanik'' okazało się, że Pan ma 160 wzrostu a nasza średnia to około 2 metry (mali nie byliśmy). Pan więc zmienił front i zaczął podważać nasze wykształcenie. I tu pech - obiecaliśmy mu donieść ksera dyplomów - na naszą 8-kę, dwóch studiowało a 6 miało co najmniej licencjat.
Jednak najlepsze zdanie padło na koniec rozmowy z ust mojego kolegi Grzegorza, kiedy już wychodziliśmy:
[G] - Żeby pracować w ochronie, trzeba mieć tu ( pokazując na głowę), a nie tu (wskazując na biceps) !

Dyrektor Magazynu, który był zawsze zadowolony z naszej pracy, wyszedł z gabinetu razem z nami by się ... wyśmiać! A po tygodniu dostaliśmy List Gratulacyjny od Dyrektora, z podziękowaniem za profesjonalną akcję. Kobiety w ciąży już więcej nie paliły ognisk wokół magazynu, a nasz Kierownik woził nasz List Gratulacyjny, zdobywając dla Firmy kolejne obiekty.

magazyn pod Piotrkowem, odcinek IV

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 125 (241)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…