Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#75241

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Scorpion - wredny cham!

Odcinek 3.

Zapewne wiecie, że człowiek bez nogi nie ma szans na bycie np. strażakiem wozu drabinowego. Zapewne się domyślacie, że człowiek pozbawiony węchu nie ma szans na bycie testerem w fabryce perfum. Człowiek pozbawiony rąk, nie będzie tłumaczem języka migowego i tak dalej.
Nie należy twierdzić, że to uprzedzenia, a stwierdzenie faktu. Z kolei to nie powód do skazywania tych ludzi do kiszenia się w domu - człowiek bez nóg może okazać się świetnym pianistą, człowiek bez czucia powonienia dyrektorem PR, a człowiek bez rąk np łucznikiem.

Ale co jak rodzice naoglądali się za dużo programów, gdzie niepełnosprawni "pokonują swoje ograniczenia pomimo wszystkiego"? Ano to.

Na studiach, gdzieś ok. 5-7 lat temu znałem Kamila. Kamil był niewidomy i studiował antropologię.
Przyjaźniliśmy się te dwa lata, aż w końcu odważyłem się zapytać, czemu właściwie wybrał tak trudny dla siebie przedmiot.

Bo wprawdzie dokumenty tekstowe przeczyta mu symulator, wypracowanie napisze na komputerze, tak samoż pracę licencjacką i magisterkę.
Ale co z badaniami, wyjazdami w teren, wykopaliskami? Obiektu nie zbada tak naprawdę on, a jego asystent-opiekun, o ile będzie go na tak długi okres jego stać. Niczego nie odkryje, a jedynie będzie pisać opracowania opisanych już odkryć.
Dodatkowo antropolog niewidomy, to antropolog niezapraszany na wszelkie wykopaliska, prace, bo trzeba teren zabezpieczyć specjalnie dla niego, specjalnie uważać, by nie zniszczył próbek (lub niekiedy próbki jego, trupi jad bywa wredny).

Zaznaczam, że nie opisałem mu tego wszystkiego, wręcz połowę i to w sposób najdelikatniejszy jak umiałem.
Przyznał mi rację. Stwierdził że w sumie to nic go tu nie trzyma, bo chciał być zawsze saksofonistą (grał zawsze jazz, doprowadzając woźną z akademika do szewskiej pasji).

Po rozmowie było parę dni zawieruchy, które sprawiły, że nie mieliśmy czasu zamienić słowa. Napisałem do niego wiadomość na Fb, nie odpowiadał. No nic.

Minęło parę dni. Zobaczyłem go na ulicy, więc go zawołałem. Odwrócił się w drugą stronę i pognał prawie wpadając pod auto. Jeszcze tego samego dnia jego siostra waliła do moich drzwi, drąc mordę na cały akademik, że mam "wypie*dalać od jej brata, bo jestem wredny brutalnie niszcząc jego cele i marzenia".
Od razu poszła fama "Scorpion zły cham, mówi wprost niewidomemu, że nie zostanie antropologiem, wyzywając go od ślepców".

Po opuszczeniu przeze mnie uniwerka, nie wiem co się dzieje dalej z Kamilem. Może znalazł odwagę by rzucić studia i zostać saksofonistą? Może dalej się męczy, łechcząc ego rodziców? Mam nadzieję, że to pierwsze.

Kto był piekielny? Władze uczelni, które mimo wszystko kształcą "naukowców" niezdolnych do podjęcia pracy w wyszkolonym zawodzie i nie mają jajec by odrzucić ich w procesie rekrutacji dla ich własnego dobra?
Rodzice, którzy naciskają na dziecko, by tak pięknie jak w filmach "walczyło ze swoją niepełnosprawnością"?
Siostra, która bardziej robiła za gestapo niż pomoc w poruszaniu się Kamila?
Czy może Scorpion, który wymiotuje cukierkowym etosem filmów i został zjechany tylko dlatego, że zauważył prawdę?

uniwersytet

Skomentuj (43) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 265 (369)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…