Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#75360

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia opowiedziana przez koleżankę z biurka obok. Obie pracujemy w administracji przychodni.

Jakiś czas temu koleżanka miała umówioną wizytę do naszego ginekologa. Poszła więc o umówionej godzinie do gabinetu. Po krótkim wywiadzie gatki w dół i już ma siadać na fotel, kiedy otworzyły się drzwi i do pomieszczenia wparowała kobieta (szczęście, że koleżanka miała spódnicę, więc gołym tyłkiem nie świeciła).
[P] - kobieta
[G] - ginekolog

[P] Dzień dobry. Może mnie pani przyjąć wcześniej?
[G] Ale ja mam pacjentkę... (ginekolog była w takim szoku, że właściwie nie wiedziała co powiedzieć).
[P] Ale musi mnie pani teraz przyjąć!
[G] Nie widzi pani, że mam pacjentkę?
[P] Ja MUSZĘ TERAZ NATYCHMIAST!
[G] Proszę poczekać na zewnątrz, zaraz panią przyjmę, tylko najpierw zbadam pacjentkę.
[P] Ale ja muszę teraz, bo ja mam GOŚCI w domu! Ksiądz proboszcz przyjechał, a ta pani tu pracuje, więc pewnie po znajomości przyszła, to może jeszcze chwilę poczekać.

Koleżance i lekarce witki opadły, ale w końcu udało się nachalną kobietę wyprosić. Kiedy zostały same, lekarka zadała retoryczne pytanie: "A co by było, gdybym miała akurat pacjentkę na fotelu, zaglądając jej do środka i w tym momencie by ta baba wlazła...?"

Cóż, niektórzy mają tak ważne sprawy na głowie, że nie muszą szanować czyjejś intymności...

PS: Gwoli wyjaśnienia, koleżanka powinna była pójść na tę wizytę 2 miesiące wcześniej z powodu pewnych problemów, ale nie było wolnych terminów. Wizyta nie była załatwiona "po znajomości".

ginekolog

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 195 (221)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…