Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#75369

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Prawie cztery miesiące temu wynajęłam mieszkanie. Właściciel z poprzednimi lokatorami miał spory problem, o czym na początku mi opowiedział. Zostawili po sobie straszny syf, który widziałam gdy oglądałam mieszkanie. Uzgodniliśmy, że do następnego dnia zostanie to posprzątane i będę mogła wpaść po klucze. Dwa dni po tym już się wprowadzałam, do tego właśnie syfu. Posprzątane zostały jedynie jakieś worki z podłogi. W zlewie i zmywarce okropne widoki, kuchenka cała zasyfiona, kawałki pleśniejącej pizzy w różnych miejscach.. Jakieś stare, brudne meble poprzednich lokatorów. To wszystko zostało. Fuj. Posprzątaliśmy to bez problemu myśląc, że właściciel mógł nie mieć po prostu czasu.

Później okazało się, że:
- W łazience z kranu leci tylko zimna woda, kurka/pokrętła z ciepłą wodą nie da się nawet odkręcić
- Drzwi wejściowe, a właściwie zamek się zacina (kiedyś godzinę próbowałam otworzyć)
-Drzwi w łazience się nie zamykają (klamka spadała w dół. Miałam do wyboru drzwi otwarte na oścież przez cały czas albo zamykanie ich ciągle na klucz, co z zewnątrz było utrudnione)
- Parę gniazdek nie działa

I jeszcze parę takich niby drobnostek których już nie pamiętam. Wynajmując mieszkanie dostałam jedynie informację, że ściany są w złym stanie, nie ma rolet itp. Technicznie miało być w dobrym stanie. Powiedziałam o wszystkim właścicielowi, miał przyjechać i sprawdzić o co chodzi. Pytałam też o klucz do skrzynki (często dostaję ważne rzeczy pocztą, trochę mi się z tym spieszyło) i okazało się, że muszę poczekać aż wymieniony zostanie zamek, bo klucz został u poprzednich lokatorów. Czekałam dwa miesiące, właściciel zamek wymienił ale klucza nie dostałam "bo tam do mnie listy przychodzą, będę dwa razy w tygodniu przyjeżdżał i Ci dawał Twoje, spoko". Nie przyjechał ani razu, żeby zobaczyć drobne usterki które się pojawiły. Dzwoniłam parę razy z prośbą o wytłumaczenie obsługi zmywarki, (marka i wszystkie napisy są zamazane) miał oddzwonić. Nie oddzwonił, zadzwonił dopiero w dzień płatności za mieszkanie. Pewnego razu zacięłam się w łazience i gdyby nie to, że mój facet był wtedy w domu - najpewniej siedziałabym tam jeszcze długo.. Zamek zaklinował się gdzieś we wnęce, próbowaliśmy otworzyć drzwi przez jakiś czas aż w końcu po prostu wykręciliśmy zamek (i trochę wyrwaliśmy) i wyrzuciliśmy do śmietnika. Właściciela wcale to nie pospieszyło do naprawy. Niby mogliśmy zrobić to wszystko sami, ale to były sprawy które zastałam po przyjściu pierwszy raz do domu, na które nie miałam wpływu. Czemu miałabym płacić za czyjeś błędy?

Prosiłam się jakiś czas, ale nie przynosiło to efektów więc olałam, przyzwyczaiłam się do tego jak jest. Starałam się wszystko zamawiać kurierem i po prostu unikać jakichkolwiek listów. Raz musiałam odebrać coś ważnego, co niestety zamiast poleconym (mogłabym iść na pocztę z dowodem, bez awiza, albo odebrać w domu) zostało wysłane normalnym listem.. Prosiłam o to tydzień, a gdy zadzwoniłam już na maksa wkurzona po kolejnych paru kolejnych dniach okazało się, że właściciel ma to w domu ale jakoś nie pomyślał żeby mnie poinformować, bo gdy pukał to mnie nie było.. Aha.
Teraz ma miejsce dokładnie taka sama sytuacja, z tą samą równie ważną rzeczą..

Skrzynka na listy jest przepełniona, właściciel nie ma nigdy czasu. Trochę się wkurzyłam, bo nie czuję się jak w domu ale jak w hotelu. Powiedziałam o tym właścicielowi ale według niego nie muszę mieć dostępu do skrzynki i nie będę do miała. Wcześniej myślałam, że może przychodzi tu jakaś ważna korespondencja (choć właściwie bardzo ważne rzeczy przychodzą poleconym) a tu po prostu chodzi o to, że poprzedni lokatorzy "czytali jego listy" i my też przez to klucza nie dostaniemy. Zaproponowałam przekierowanie korespondencji na obecny adres i otrzymałam odpowiedź "Ty sobie swoje listy przekieruj do matki, tutaj nie jesteś zameldowana".

Sobie nie przekieruję do matki, bo:
a) nasze relacje nie są najlepsze, nie wiem czy w ogóle bym dostała list, a nawet jeśli to nie wiem po jakim czasie..
b) dlaczego niby miałabym jeździć na drugi koniec miasta po korespondencję, skoro mój adres korespondencji jest TUTAJ? To chyba nie problem, żeby przekierować korespondencję jeśli właściciel boi się czytania przeze mnie listów..

Wiecie może, czy jakiś przepis to reguluje? Czy osoba która jest lokatorem powinna mieć dostęp do skrzynki, czy nie?
Na ten moment rozglądam się za innym mieszkaniem. :/

Mieszkanie

Skomentuj (33) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 137 (187)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…