Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#75393

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Niedawno pisałam o kibicach Legii w autobusach miejskich - i zgadnijcie, kto znowu wpadł mi w oko?

Tym razem wracałam z mężem od znajomych. Godzina 23 z minutami, ostatni dzienny autobus w naszą stronę, przystanek po nas wsiada grupka: 4 facetów, dwie babki (co ciekawe, panie około trzydziestki, nie siksy). Szaliki i koszulki Legii, w rękach kebaby, butelka wódki z zawartością na oko 1/6, plastikowe kubki i "zapojka, zapojeczka", jak czule przemawiali do butli czegoś żółtawego a la Zbyszko.

Darcie ryja na wejście - norma. Śpiewanie "Murzynek Bambo w Afryce mieszka" na widok czarnoskórego pasażera - w sumie też norma. Walanie kebabami na prawo i lewo - no, już mniej przyjemnie, zwłaszcza dla pasażerów bezpośrednio obok nich, bo panowie wepchnęli się między siedzenia, zamiast stać w przestrzeni "wózkowej".

Jeden z nich zaczął "przytulać" się do wspomnianego czarnoskórego i drugiego pasażera, do którego zwracał się per "ciapaty" - nie widziałam ze swojego miejsca, czy ten był rzeczywiście Arabem/Hindusem, czy tylko śniadym Polakiem, ale raczej nie dyskutował. Obaj wysiedli na następnym przystanku, żegnani przez drzwi okrzykami o "je*aniu czarnych, pier*oleniu arabusów", deportacji oraz deklaracjach, jak bardzo białe i polskie ku*asy mają panowie szalikowcy, jak polskie i białe będą ich dzieci i że ze swoich podatków nie będą dawali kolorowym na 500 plus. Ich dziewczyny im kibicowały.

Potem była krótka dyskusja o tym, jak rząd sprowadza brudasów, proponowanie kebabu dwóm starszym paniom mającym nieszczęście siedzieć przy tej grupce, co skończyło się niemal rzuceniem w nie wspomnianym kebsem; najmniejszy z kibiców wystawił głowę i ramiona przez okno (to odsuwane) autobusu, żeby pośpiewać. Całość przerywana wulgarnymi sprzeczkami. Mało się nie pobili. Generalnie byli radośnie agresywni.

Na jednym z przystanków wysiadająca kobieta zwróciła im uwagę, że jak chcą się bawić, to powinni wynająć prywatny autobus. Zwyzywali ją i zaproponowali seks. Gdy wysiadła, rzuciła jeszcze, że dobrze by było, gdyby ta ich Legia dobrze grała, skoro tak świętują. Jedna z dziewczyn przyblokowała drzwi autobusu i wyzywała kobietę od lachociągów.

Od tego przystanku zaczęli sobie polewać, śpiewać, lać "zapojeczką" do kubków, po sobie i po podłodze. Wysiedliśmy wcześniej, w końcu ciepło, te 2,5 km się już przejdziemy. Tu akurat jeden z gości postanowił żegnać się z wysiadającym kolegą, w końcu kierowca... przyciął go drzwiami, żeby zrozumiał aluzje werbalne i dźwiękowe i dał odjechać.

Policja? Już widzę, jak przy tych małpach wyciągam telefon, dzwonię na komendę, a potem mam nadzieję, że nic mi i mężowi nie zrobią i że patrolowi zechce się podjechać w trybie przyspieszonym na któryś przystanek na trasie.

Od kilku lat nie udało się nikomu mojej opinii o szanownych kibicach zmienić - jeśli już, to na coraz gorszą. Bo niestety takowych w większości spotykam od lat, niezmiennie, kilka razy w miesiącu.

Najciekawsze, że po drugiej stronie autobusowego przegubu siedziało dwóch kolejnych "legionistów" - z szalikami i resztą osprzętu. Oba wyglądali jak typowe bysie z osiedla. Spokojni, jeden coś pykał na telefonie, drugi po prostu patrzył w okno. Da się? Najwyraźniej.

Skomentuj (45) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 188 (234)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…