Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#75500

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Cóż. Dzisiaj z humorem, z pracy, bo wiecznie użalać się nie wypada.

Pracuję w domu seniora za Odrą.

Którejś nocy strasznie doskwierał na nocnej zmianie wrzaskami pacjent, że były skargi aż z piętra wyżej, bo inni pacjenci spać nie mogą. A wrzeszczał i śpiewał na całe gardło, w dodatku robił się agresywny. Noc wyjątkowa i rzadka, żeby miał aż taki ostry napad.
Podałam lek uspokajający, który po trzech godzinach nie dał żadnego efektu, a powinien wystąpić po godzinie. Było coraz gorzej, więc zgodnie ze wskazaniami dałam lek awaryjny, który pozwolił spać krzyczącemu i jego ofiarom, a mi skończyć zmianę bez śliwki pod okiem. (Zwykle staram się go nie dawać, bo szkodzi, a i za dnia zmula).

Na przejęciu zmiany od szefowej dostałam opiernicz, że w gaciach niebezpiecznie ciepło się zrobiło, że podałam lek awaryjny, choć zgodnie ze wskazaniami.

Szefowa- SZ, oraz Ja.
Sz: Czemu podałaś mu lek awaryjny? Nie pozwalam, tak nie można.
Ja: Lekarz pozwala, więc można. W raporcie napisałam czemu.
Sz: Tak nie wolno!
Ja: A co? Miałam zaśpiewać kołysankę zanim wezmę rozmach gaśnicą?!

Cóż. Szefowa odpuściła w akompaniamencie śmiechów koleżanek i kolegów z przejmującej moją zmiany.

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 232 (290)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…