Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#75649

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O skrzynkach na listy :)

Jestem listonoszem Poczty Polskiej.

Od chyba trzech lat jest ustawowy wymóg posiadania skrzynki, fachowo zwanej oddawczą, w ogólnodostępnym miejscu. Za brak grożą kary grzywny nawet do chyba kilkunastu tysięcy złotych. Acz nie słyszałem o takim przypadku.

Do tej pory nie wszyscy takowe posiadają. Rozumiem, ktoś się buduje, remontuje płot czy elewację. Ale jak już mieszka dobrych parę lat i dalej nic?
Raz podbił do mnie adresat z pytaniem dlaczego zostawiam listy wetknięte w drzwi, na parapecie czy pod wycieraczką (znamienne, że o wycieraczce nawet pomyślał, a o tym gdzie można mu zostawiać przesyłki już nie)?
- A gdzie mam zostawiać, jak nie ma skrzynki?
Chyba chciał coś powiedzieć ale się zreflektował co do mnie rozmawia i poszedł. Kilka dni później skrzynka wisiała.

Druga rzecz to miejsce powieszenia tychże skrzynek. Dla mnie najbardziej logicznym miejscem jest gdzieś obok furtki, bramki. Generalnie przy ulicy, chodniku. Dlaczego? Już wyjaśniam.

Skrzynki wiszą niekiedy przy drzwiach wejściowych, lub gdzieś na terenie posesji. Trzeba więc wejść, dojść do skrzynki i wrócić na chodnik. Z ciekawości policzyłem ile to metrów jest. Wyszło mi około 15-20 m. Niewiele, prawda? Ale to pojedynczy przypadek. A takich w rejonie dziennie potrafi być kilkaset. I nagle wychodzi, że dziennie zbędnie robię 2-4 kilometry. Na samym chodzeniu furtka-skrzynka-furtka. Nie mam też pojęcia jak to jest z tym wchodzeniem na czyjąś posiadłość bez zaproszenia. Na szczęście o to jeszcze nikt się nie czepiał.

Kuriozum to była skrzynka nie przy drzwiach frontowych, ale tych od wyjścia na ogród - trzeba obejść cały dom.
Niekiedy po działce biega pies, lub jest wywieszka o psie. Wtedy oczywiście nie wchodzę i jak nie ma dzwonka to zostawiam awizo (tak, na zwykłą korespondencję też).

Ciekawie też są skrzynki "pobawmy się w chowanego". Ciężko opisać każdy przypadek, ale jest to dowód na to, że ludzka wyobraźnia i głupota nie znają granic. Moi faworyci to skrzynka pod bluszczem (gdyby mi sąsiad nie powiedział gdzie jest to do dziś bym nie wiedział) i skrzynka za krzakami róż (ciekawe jak wyjmują przesyłki, musi być ostra przeprawa ;)).

Nad zniszczonymi skrzynkami nie będę się dłużej rozwodził. Skoro ktoś lubi biegać z awizem po byle rachunek czy superofertę kredytu z superbanku, zamiast naprawić skrzynkę - jego sprawa.

Został rozmiar skrzynek. I tu można całe tomiszcza pisać :)
Generalnie im więcej poczty przychodzi tym mniejsza skrzynka. Oczywiście mamy wolny rynek, wolność wyboru. Każdy może sobie zamontować skrzynkę jaką sobie wymarzy. Ale powiedzcie mi, co kieruje ludźmi montującymi skrzynki wielkości pocztówki i grubości kobiecej dłoni? Przecież tam mieści się tylko pocztówka lub list w standardowej kopercie. Nawet rachunki czy superoferty z superbanków w podłużnych kopertach wystają poza skrzynkę. Co mam zrobić gdy do takiej skrzynki przychodzi korespondencja w kopercie A4? Nawet po złożeniu nie da się tego wcisnąć (bo za grube).
Przegięciem w drugą stronę była skrzynia w murze, którą otwierało się klapą wielkości prawie jak klapa od zsypu na śmieci w wieżowcach. Ale tam adresat nie musiał biegać z awizem nawet jak był to karton z jakiejś kolekcji. Wszystko się mieściło :)

Nie chcę być źle zrozumiany. Może z perspektywy odbiorcy, właściciela takiej skrzynki nie jest to piekielne i "się czepiam". Jednak patrząc na to z mojej strony, jest niekiedy spore utrudnienie w wypełnianiu obowiązków.
Coś jak płacenie za lizaka stuzłotowym banknotem. Niby nic nielegalnego, ale jednak dla sprzedawcy piekielne.
Może też po lekturze ktoś się zastanowi nad swoją skrzynką oddawczą i spojrzy na nią z perspektywy doręczyciela :)

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 187 (225)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…