Piątek wieczór, godzina 23.40. Wujek z sąsiedniego województwa, wracając z dłuższej trasy, podrzuca mi na noc moją kuzynkę, która przyjeżdża do Warszawy na lekcje raz w miesiącu.
Noc, pogoda pod psem, wujek w sobotę do pracy, więc nocować nie chce, pomyślałam, że może chociaż na kawę go zaproszę. Ale guzik z tego. Nawet nie odszedł od samochodu.
Kiedy zaparkował na jednym z ostatnich wolnych miejsc, żeby wyładować młodą, jeden z mieszkańców osiedla, który wyszedł na spacer z pchlarzem - aż szkoda, że nie wiem, który - najpierw na niego wsiadł z gębą, a potem... poszczuł psem. Bo typ z Lublina odważył się zająć miejsce parkingowe. Nie, tu na osiedlu nie ma "opisanych" ani płatnych miejsc. Facet, doszedłszy swojego, zmył się. Wujek nie chciał zostawiać auta, żeby furiat nie wrócił i nie pociął mu opon na ten przykład. Widziałam część tej akcji z balkonu, facet zniknął, zanim zeszłam przed blok.
Panie kolego pod 50-tkę z niedużym kundlem szaro-burym i kudłatym, naprawdę jest pan chamem.
Noc, pogoda pod psem, wujek w sobotę do pracy, więc nocować nie chce, pomyślałam, że może chociaż na kawę go zaproszę. Ale guzik z tego. Nawet nie odszedł od samochodu.
Kiedy zaparkował na jednym z ostatnich wolnych miejsc, żeby wyładować młodą, jeden z mieszkańców osiedla, który wyszedł na spacer z pchlarzem - aż szkoda, że nie wiem, który - najpierw na niego wsiadł z gębą, a potem... poszczuł psem. Bo typ z Lublina odważył się zająć miejsce parkingowe. Nie, tu na osiedlu nie ma "opisanych" ani płatnych miejsc. Facet, doszedłszy swojego, zmył się. Wujek nie chciał zostawiać auta, żeby furiat nie wrócił i nie pociął mu opon na ten przykład. Widziałam część tej akcji z balkonu, facet zniknął, zanim zeszłam przed blok.
Panie kolego pod 50-tkę z niedużym kundlem szaro-burym i kudłatym, naprawdę jest pan chamem.
Ocena:
232
(254)
Komentarze